czwartek, 25 lipca 2013

OPOWIADANIE- część 5

Witajcie! Dziś dodaję 5 część naszego opowiadania. Komentujcie i wyrażajcie opinie! To dla nas bardzo ważne. Ponadto chciałabym dodać, że kilka dni temu w końcu spotkałam się z Billie na żywo. Obie byłyśmy bardzo zadowolone i niecierpliwie czekamy na kolejne. Co u Was? :)

Diana

Ps: Dziękujemy za ponad 1000 odsłon! Nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy. :)

                                    

8 Listopad 1978

 

- Laura… Masz śliczne imię.

-Dziękuję. - odparłam nieco speszona, kiedy Michael powiedział mi taki komplement. Nigdy nie wiedziałam jak zachować się w sytuacjach, kiedy ktoś mówił o mnie coś miłego.

- Swoją drogą nie pamiętam, czy wiesz, że nie przez przypadek tak się nazywam - dodałam po chwili, by zakończyć tę niezręczną dla mnie sytuację.

- Nigdy o tym nie mówiłaś.

- Więc… Imię to odziedziczyłam po babci, która była Polką. Ciekawym zbiegiem okoliczności jest również fakt, że urodziłam się 11 listopada, a jest to dzień obchodzony w Polsce jako Święto Odzyskania Niepodległości.

- Naprawdę? Jestem w szoku. Oczywiście pozytywnym. Nie wiedziałem, że masz polskie korzenie.

-Moja babcia miała okazję wyemigrować z rodzicami do USA, więc ją wykorzystali. Już wtedy zagrożenie wybuchem wojny było bardzo odczuwalne. Przybyli tutaj zaraz przed wielkim, amerykańskim krachem ekonomicznym. Potem babcia poznała dziadzia Henry'ego i takim sposobem moja rodzina została tutaj na stałe. Moim marzeniem jest jednak, by w przyszłości odwiedzić, Polskę, ale nie wiem, czy dożyję  do czasu, kiedy tam upadnie komunizm. Niestety w Ameryce są ludzie, którzy nawet nie wiedzą, gdzie ten kraj leży. Wystarczyło by trochę poczytać jaką wartość i ciekawą historię ma Polska.

- Niesamowite… Poza tym, to bardzo przykre, że nie wszystkie kraje są niezależne i wolne. Obiecuję Ci, że zabiorę Cię kiedyś tam i bez żadnych problemów zwiedzimy cały kraj!

- Spróbuj  tylko nie dotrzymać obietnicy!

-Nigdy cię nie zawiodę.

    

Po tych słowach Michael subtelnie objął mnie ramieniem .Uwielbiałam, kiedy to robił, ponieważ wtedy czułam się niesamowicie bezpieczna, wiedziałam, że mam przy sobie prawdziwego przyjaciela. Siedzieliśmy w takim ułożeniu, kiedy nagle milczenie przerwał sygnał dzwoniącego telefonu. Michael niechętnie wstał, by go odebrać. Stwierdził, że to może być coś ważnego. Chcąc, nie chcąc  przysłuchiwałam się rozmowie, ponieważ byłam z nim w tym samym pomieszczeniu.  Ku mojemu zaskoczeniu rozmowa ta nie była o sprawach zawodowych. W pobliżu dało się słyszeć lekko podenerwowany głos Michaela:

-Cześć Tatum… Dlaczego do mnie dzwonisz? (…) Oj przestań, nie przepraszaj mnie już więcej. Nie gniewam się na ciebie i nigdy nie byłem obrażony, jednak nie próbuj mnie już przekonywać… Od dawna między nami koniec. Jeśli nie to, w takim razie co masz na myśli? Sam nie wiem czy to ma sens… Muszę się zastanowić… Hmm… jeśli to dla ciebie bardzo ważne. Dobrze spotkajmy się. Yhm, więc jesteśmy umówieni. Do zobaczenia.

 

     Przysłuchiwałam się tej rozmowie z niepokojem… Nie wiedziałam o co, a raczej o kogo chodzi, ale i tak dziwnie się poczułam. Zaraz, zaraz…. Co? Co ja gadam? Przecież nie jestem jedyną osobą, którą zna Michael i ma on prawo umawiać się z kim chce i kiedy chce, a ja jako przyjaciółka nawet nie mam prawa czepiać się tego! - pomyślałam.

  Nagle mój monolog przerwał mi sam Jackson, który właśnie odłożył słuchawkę:

- Przepraszam cię bardzo, że musiałaś na mnie czekać i słuchać tej rozmowy.

-Nie masz za co! To ja powinnam Cię przeprosić, gdyż mogłam wyjść z pokoju na korytarz.

-Absolutnie nie było takiej potrzeby. Przecież wiesz, że ci ufam.

- Wiem i jestem ci za to wdzięczna. Kto właściwie dzwonił? – w tej chwili ugryzłam się w język i myślałam, że się spalę ze wstydu. Postanowiłam dodać:

- Przepraszam, to było wścibskie.

- Spokojnie, Tobie mogę wszystko powiedzieć. Dzwoniła do mnie moja była dziewczyna Tatum O’Neal.

- Była? –palnęłam kolejny mądry tekst. Nie wiedziałam co się  ze mną działo.

- Tak była… Rozstaliśmy się w dość niezręcznych okolicznościach. Kto wie, może gdyby nie jedna głupota wciąż bylibyśmy razem… Byłem naprawdę w niej zakochany.

- Możesz powiedzieć, co się wydarzyło?

- To trochę niezręczne… Ale wierzę, że nikomu nie powiesz.

- Przecież mnie znasz. Zaraz ogłoszę wielką tajemnicę Michaela Jacksona całemu światu, by zdobyć popularność i znaleźć się na okładce przynajmniej jednego brukowca! – zaśmiałam się.

- Hahaha! Nie ma to jak dyskrecja. Wracając do tematu… Bardzo ją kochałem. Co prawda jest jeszcze bardzo młoda, ma 15 lat, ale widziałem w niej dojrzałą dziewczynę. No właśnie jak się wkrótce okazało, aż za dojrzałą… Próbowała  namówić mnie do współżycia…

 Z wrażenia otworzyłam buzię, co oczywiście Michael musiał zauważyć. Zrobiło mi się strasznie głupio, lecz on wciąż kontynuował:

- Nic nie zmyślam. Sam byłem w szoku. Nawet poszedłem do niej do domu, by nie wyjść na mięczaka. Jednak nie dałem rady już tego zrobić. Ona widząc to obraziła się i wyszła. Po kilku dniach chyba przemyślała sprawę, ponieważ zaczęła do mnie wydzwaniać i prosić byśmy do siebie wrócili. Ja po tamtym incydencie zrozumiałem, że nie pasujemy do siebie, mamy inne charaktery. Tatum prędzej czy później znowu zaczęła by na mnie wywierać presję, a ja nie chcę... - w tym momencie Michael momentalnie się zaczerwienił.

- Czekasz na tą jedyną prawdziwą miłość? –zapytałam, po czym miałam ochotę walnąć się w czoło kijem bejsbolowym. Jak to zabrzmiało? Przecież, być może Tatum  była tą jego „jedyną prawdziwą miłością” Nie wiedziałam co się ze mną ze mną działo od czasu telefonu od tej dziewczyny.

- Po prostu dla mnie to jeszcze za wcześnie, ale masz rację. Mam nadzieję, że kiedyś taką właśnie spotkam. Muszę cię bardzo przeprosić. Nie zobaczymy się za trzy dni tak jak się wcześniej umawialiśmy.

- Ale...- chciałam przypomnieć Michaelowi, że mieliśmy świętować moje urodziny, lecz on nie dał mi dokończyć:

- Wybacz, ale Tatum bardzo prosiła mnie o jedno spotkanie. Powiedziała, że nie robi już sobie nadziei, że do niej wrócę.  Strasznie jej zależało, twierdzi, że musi mi coś ważnego powiedzieć. Jej głos wydawał mi się zdenerwowany i zmartwiony. My możemy się spotkać w inny dzień. Nie martw się, nigdzie ci nie ucieknę. 

- Nie martwię się. Po prostu liczyłam, na to że ten dzień spędzę z tobą – odparłam zrezygnowana.

 

 

                                                *    *   *

 

Wracając z hotelu nie byłam już zrezygnowana…. Byłam wściekła, sfrustrowana i zdenerwowana. „ Czyżby Michael naprawdę zapomniał o moich urodzinach? Przecież dzisiaj nawet mu o nich wspominałam!” –krzyczałam w myślach.

Nie wiedziałam na kogo jestem bardziej zła na Tatum, czy na Michaela. Prawdopodobnie na obojga. Czułam, że jeśli po drodze do domu nie spotkam czegoś na czym mogłabym wyładować swoje emocje, wpadnę do domu jak burza i zepsuję humor wszystkim domownikom. Prawdopodobnie jeszcze pokłóciłabym się z rodzicami o moje "pyskowanie".  Ku mojemu szczęściu (lub nieszczęściu) drogę zastawił mi Lucas, czyli  chłopak Stacy. Grzecznie, a zarazem cwaniacko się ze mną przywitał.

- Cześć Laura!

-Hej - odburknęłam.

- Ooo, czyżbyś wstała dzisiaj lewą nogą?

- Ku twojemu zaskoczeniu, nie. Zresztą jesteś ostatnią osobą, której powiedziałabym, co mnie gryzie!

- Ej spokojnie Mała.

- Nie masz prawa mówić do mnie Mała!

- Mam prawo. Przecież wysoka na pewno nie jesteś. Powiedziałbym raczej, że z ciebie jest taki mały karzełek. Muszę się schylać, kiedy chcę z tobą porozmawiać.

- Od kiedy tak bardzo chcesz ze mną rozmawiać? Właśnie jesteś idealnym dowodem, że wzrost nie równa się z poziomem inteligencji. Jesteś głupi jak...yyy... jak but! Nic nie jesteś wart! Jesteś dupkiem, który już od roku krzywdzi moją przyjaciółkę! Nie rozumiem dlaczego ona wciąż z tobą jest, ale obiecuję, że wybiję jej ciebie z głowy!

- Hahaha. Śmieszna jesteś. Widocznie mnie kocha. Mam w sobie to coś, ten błysk w oku itd. Słońce... zobaczysz , jeszcze kiedyś będziesz moja.  – odparł z kpiną.

Odkąd go znałam, nie widziałam w nim żadnego szacunku do dziewczyn. Był głupim cwaniakiem i podrywaczem, który myśli, że każda dziewczyna należy do niego. Paradoksalnie w takich momentach było mi żal tego człowieka, gdyż on zwyczajnie nie potrafił kochać.

- Przegiąłeś… Jeszcze słowo a cię pobiję! – zagroziłam mu.

-Śmiało Mała! Już to widzę.

Po tych słowach nie wytrzymałam. Nie myśląc ani chwili postanowiłam udowodnić temu palantowi, że jednak potrafię i…. z całej siły kopnęłam go w krocze. Nigdy nie widziałam Lucasa w takim stanie! Zaraz po tym klęknął na środku chodnika. (oczywiście wszyscy przechodnie patrzyli na niego z zainteresowaniem i z rozbawieniem) Zaczął krzyczeć:

- Auuuuuuu! Dziewczyno czy ty zwariowałaś?! Ja tylko żartowałem wariatko! Pomóż mi chociaż wstać! Cholera jasna, przecież ja nie dojdę do domu!

- Chyba żartujesz. Olbrzymie, nie wiedziałam że jesteś taki słaby.

Już miałam ruszyć w stronę domu, po czym odwróciłam się na pięcie, wróciłam do Lucasa i poklepałam go po ramieniu mówiąc:

- W tej pozycji zrobiłeś się jakiś… hmm jak to określić…. MAŁY? Zdrowia życzę!

Po tych słowach pobiegłam usatysfakcjonowana do domu. 


Billie&Diana

6 komentarzy:

  1. Znam ten blog od dziś, a już przeczytałam wszystkie posty i opowiadania. Co do opowiadań są bardzo ciekawe.. płakać mi się zachciało jak o tym biciu napisałaś ;/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, podobają mi się rozmowy Laury i Michaela. Czyżby Ona zaczynała coś do Niego czuć...? Czekam niecierpliwie na nn i pozdrawiam! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Michael nie ładnie tak zapominać o urodzinach przyjaciółki. Dobrze, że Laura miała na kim się wyżyć ;) U mnie nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No dawajcie kolejną notkę ;p;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha."- Ejjj spokojnie Mała.
    - Nie masz prawa mówić do mnie Mała!
    - Mam prawo. Przecież wysoka na pewno nie jesteś.(...)
    - Przegiąłeś… Jeszcze słowo a cię pobiję! – zagroziłam mu.
    -Śmiało Mała!(...)
    Nie myśląc ani chwili postanowiłam udowodnić temu palantowi, że jednak potrafię i…. z całej siły kopnęłam go w krocze. (...) Zaraz po tym klęknął na środku chodnika.(...)
    -Auuuuuuu!!!! Dziewczyno czyś ty zwariowała?!(...)
    - W tej pozycji zrobiłeś się jakiś… hmm jak to określić…. MAŁY? Hahaha! Zdrowia życzę!" Myślałam że pęknę ze śmiechu. Ekstra część. Czekam na następną.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Od godziny znam ten blog, nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy wstawiono ostatni post, ale mam zamiar przeczytać wszystko! Swoją drogą świetne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń