środa, 17 lipca 2013

Opowiadanie - część 4

Hej Kochani!

Zmotywowana waszymi komentarzami i natchniona muzyką Michaela napisałam kolejną część opowiadania. Mam nadzieje, że wam się spodoba.

 

PS: Piosenka na dziś to zdecydowanie: Michael Jackson - Heal the world. Miłego słuchania. :) Heal the world

 

Nie mogłam spać. Siedziałam w ciemnościach i zadręczałam się myślami. Co takiego się stało? To musi być coś strasznego. Mama była taka przygnębiona, roztrzęsiona. Od dawna nie widziałam jej w takim stanie. Ostatnio była tak zmartwiona zaraz po kłótni z Jacksonami. Pamiętam jak wtedy martwiła się o Michaela, miała wyrzuty sumienia, że mogła coś więcej zrobić dla niego i reszty dzieci, że zbyt łatwo się poddali i ustąpili Josephowi. Bała się o niego... Michael! Z tego wszystkiego zupełnie o nim zapomniałam. Jestem z nim umówiona. Muszę się położyć. Inaczej będę do niczego, a to spotkanie musi się udać. Zerknęłam leniwie na zegarek. Wyświetlał godzinę trzecią w nocy. "No pięknie" - pomyślałam. Muszę rano porozmawiać z rodzicami i wyjaśnić tą sytuację, jeśli na spotkaniu z Michaelem chce być żywa.. Pośpiesznie skuliłam się w kłębek, zamknęłam oczy i starałam się zasnąć.

 

Przeciągając się, usiadłam na łóżku. Czułam się niewyspana, zmęczona i przygnębiona. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał trzynastą. Boże! Za dwie godziny mam być w hotelu! Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. Musiałam najpierw porozmawiać z rodzicami. Na dole zastałam tylko mamę, krzątającą się po kuchni.

- O wstałaś. - powiedziała wysilając się na uśmiech. - Strasznie długo spałaś.

- Mamo. - zaczęłam. - Wczoraj coś usłyszałam. Przysięgam, że nie chciałam was podsłuchiwać! Zachciało mi się pić, chciałam zejść na parter po wodę, a wy rozmawialiście i... - speszona urwałam. - Strasznie się martwię. Co się stało? Coś z dziadkiem? Ktoś jest chory? Proszę, powiedz mi - nalegałam.

- Córeczko - zaczęła mama. - Uspokój się. Nikomu nic się nie stało. Wszyscy są cali i zdrowi. To tylko... - mamie brakowało słów. Widziałam, że jest jej ciężko. - Jestem w ciąży - wyrzuciła to z siebie jakby się tego bała.

- Co?! - z wrażenia omal się nie przewróciłam. - Ale... to przecież wspaniałe wieści! - ucieszyłam się,
a kamień spadł mi z serca. - Czemu się tak martwisz?  Nie chcesz tego dziecka? - zapytałam.

- Oczywiście, że chcę. Po prostu w moim wieku ciąża nie jest zbyt bezpieczna. Martwię się o siebie,
o dziecko. Oboje z tatą mamy czterdzieści lat, obawiam się, że nie zdążymy go wychować lub spadnie to na Ciebie i Andrew'a - mama miała łzy w oczach.

- Hej! Nie martw się. Damy radę! - przytuliłam mamę. - Na pewno damy radę. Mamo. Ja muszę teraz lecieć. Za niecałe dwie godziny jestem umówiona. Chyba nie chcesz, żebym wyszła w piżamie
 i z pustym żołądkiem. - zaśmiałam się.

- Oczywiście, że nie. Już ci coś szykuję, a ty biegnij się ubrać. - Mama uśmiechnęła się do mnie. Tym razem już szczerze.

 

                                                                      * * *


    Równo o 15 weszłam do hotelu "67". Zdenerwowana rozglądałam się po holu. Nie widziałam go. Podeszłam do recepcji.

- Przepraszam. - zawołałam do recepcjonisty. - Dzień dobry.  Ja byłam umówiona z Michaelem Jacksonem. Nie orientuje się pan czy jest on już w hotelu? - zapytałam.

-Dzień Dobry. Jak się Pani nazywa?

- Laura Brown

- Pan Jackson oczekuje Pani w pokoju nr 25B. - uśmiechnął się mężczyzna.

- Bardzo Panu dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w stronę schodów.  Idąc do pokoju 25B byłam strasznie zestresowana. Tak na prawdę nawet nie wiem czym. Przecież znam Michaela nie od dziś. Nie mam się czym denerwować! A ja głupia się stresuję jak przed pierwszą randką. Ale to nie randka... nie. To tylko spotkanie dwójki przyjaciół. - musiałam przerwać swój dziwny monolog do samej siebie, ponieważ dotarłam na miejsce. Zapukałam.

- Wejść! Otwarte! - usłyszałam znajomy głos mojego przyjaciela. Nieśmiało otworzyłam drzwi
i weszłam do środka.

- Cześć. - przywitałam się. Stał przy oknie, wpatrzony w dal. Był zamyślony. Podeszłam bliżej.

- Cześć Laura. - odwrócił się i mocno mnie przytulił. - Tak się cieszę, że przyszłaś. Nie masz nic przeciwko, że widzimy się tu w pokoju? - zapytał lekko zdenerwowany i zawstydzony. Wyglądał jak mały chłopczyk, który coś przeskrobał.

- Nie, nie. Jest dobrze. Tu nam nikt nie przeszkodzi w rozmowie. - uśmiechnęłam się.

Widziałam, że moja odpowiedź go uspokoiła. Usiadł na łóżku i spojrzał mi w oczy.

- Tęskniłem.

- Ja też tęskniłam. Na prawdę. I dlatego musimy coś zrobić. Nie chcę, żeby nasz kontakt znowu się urwał. Co z tego, że twoi bracia nie chcą ze mną utrzymywać kontaktu. Z nimi nie muszę. Ale chce mieć kontakt z tobą Michael. Jesteś moim przyjacielem.

- A ty moją przyjaciółką. Nie wiem co zrobimy. Joe w życiu nam nie pozwoli się spotykać.

- Wiem. - posmutniałam.

- Hej! Nie smuć się! - Michael znów mnie objął, a ja od razu poczułam się lepiej. - Coś wymyślimy. Możesz przychodzić na koncerty. Będziemy się widywać po nich. Joe zawsze ma wtedy załatwienia
 z dyrektorami clubów. Nie będzie wiedział o naszych spotkaniach. - kontynuował.

- Michael... nie myślałeś o karierze solowej? Mógłbyś się uwolnić od tego wszystkiego. Zacząć żyć po swojemu.

- Laura, to nie takie proste. Nie mogę teraz zostawić braci, ale może kiedyś to się zmieni. - Tym razem to on posmutniał.

- Rozumiem. W takim razie zgoda. Będę przychodziła na koncerty, a potem będziemy się spotykać. Ale musisz mi coś obiecać. - Uśmiechnęłam się do niego. - Będziesz do mnie dzwonił jak tylko Josepha nie będzie w pobliżu.

- Jasne! Obiecuję! - wykrzyknął. Widziałam, że moja odpowiedź go bardzo ucieszyła. Cały się rozpromienił. Zmieniliśmy temat.

 

                                                                         *  *  *


    Po spotkaniu z Michaelem wróciłam do domu. Byłam taka szczęśliwa. Będąc w hotelu, żartowaliśmy, śmialiśmy się zupełnie jak za dawanych lat. Czas upłynął nam wręcz za szybko. Zamyślona i bardzo zadowolona usiadłam na swoim łóżku. Niestety mój dobry humor nie trwał zbyt długo. Nagle do mojego pokoju wpadła zapłakana Stacy. Od razu wiedziałam, że płacze znowu przez niego. Nic nie mówiąc wzięłam ją w ramiona i mocno przytuliłam. Kołysałam ją niczym matka usypiająca swoje malutkie dziecko. Kiedy przyjaciółka się uspokoiła zapytałam.

- Co tym razem zrobił?

- Opowiedziałam mu o tobie i Michaelu, i o tym jak ci pomogłam. Chciałam, żeby był ze mnie dumny. A on na mnie nakrzyczał - szlochała Stacy. - Powiedział, że nie powinnam się w to mieszać, bo to nie moja sprawa.

- Mam go dość! - nie wytrzymałam. - Co on sobie myśli?! Na pewno nie jest to jego sprawa! Kto mu dał pozwolenie na decydowanie o tym, kto może się w to mieszać a kto nie?! Bo ja na pewno takiego  mu nie dałam! Co za gbur! - krzyczałam. - Powinnaś go zostawić. - Odsunęłam od siebie przyjaciółkę
i spojrzałam jej w oczy. - On nie jest dla ciebie dobry. Rani cię bez przerwy. Nie możesz mu na to więcej pozwolić.

- Ale ja nie umiem go zostawić. - płakała Stacy. - Nie umiem bez niego żyć. Nie dam rady.

- Właśnie, że dasz! Skoro ja dałam radę skontaktować się z Jacksonami i odnowić kontakty chociaż
z Michaelem, to ty dasz radę go zostawić. Nie będziesz sama! Masz mnie! Pomogę ci! - powiedziałam. Wiedziałam, że Lukas będzie musiał zapłacić za wszystkie krzywdy, które wyrządził mojej przyjaciółce. Ze mną się nie zadziera.

Billie & Diana

7 komentarzy:

  1. Łooo, spotkała się z Michaelem, to cudownie ! <3.
    Czekam na dalsze części

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem very very happy, bo Laura spotkała się z Michaelem :D
    Ogólnie część zajebista. :P
    Czekam na nn.

    Jacksonowa

    mjteam.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha wiedziałam, że mama Laury jest w ciąży. Super, że spotkała się z Michaelem. Mam nadzieje, że będzie z tego coś więcej ;-) Czekam na kolejną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za zaproszenie. Opowiadanie jest świetne. Ja tak jak Jenn podejrzewałam ciążę. I jak się dowiedziałam to zareagowałam tak: "Jest, jest miałam racje ;D, (i moja pioseneczka) aha aha zgadłam, aha aha...itd. xD". Fajnie że Laura się nie poddaje i jest stanowcza (przynajmniej w stosunku do chłopaka Stacy, tak na marginesie to mam nadzieję że go zostawi, bo jest okropny i mnie wkurza). Czekam na nn.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja szczerze mówiąc też się spodziewałam ciąży ;D
    No ale nic, zobaczymy jak to się potoczy dalej :)
    susie-theme.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze. Nawet nie wiecie jak bardzo nas motywujecie do dalszego pisania. :)

    Kolejna część opowiadania już wkrótce. A dziś może pojawi się notka trochę weselsza niż ostatnio. Tak na poprawę humorów. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero niedawno wpadłam na tego bloga i na to opowiadanie i bardzo mi sie podoba :) Fajnie piszecie i ciekawa fabuła. Wiedziałam , że jej mama będzie w ciąży. Świetny rozdział i idę czytać następny

    OdpowiedzUsuń