niedziela, 23 marca 2014

Michael Jackson na papierze - rysunki fanów.

Hej. Od dawna zabierałyśmy się za tą notkę, jednak wciąż było mało prac. Aktualnie jest ich wystarczająco aby zrobić notkę. Tak więc miłego oglądania! ;)


1. Prace Jenn. 





2. Prace NetherrealMadness





3. Praca Błażeja


4. Moje prace ( Billie )




5. Praca Zuzanny Jackson.



Wszystkim autorom prac dziękujemy za ich nadesłanie. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się stworzyć taką notkę. Swoje prace możecie wysyłać do nas cały czas na email: julkaxp95@gmail.com lub przez prywatną wiadomość na naszej stronie na FB: Simply Michael Jackson. :)

Billie

piątek, 14 marca 2014

Opowiadanie część 20!

Cześć Kochani!
Jeszcze raz przepraszam Was za to opóźnienie. Mam nadzieję, że kolejna część opowiadania Wam się spodoba. :)
Jeszcze raz zapraszamy do polubienia naszej stronki na Facebooku. Klik!

Billie

Po tej kłopotliwej rozmowie dziadka z Michaelem, mój przyjaciel wyszedł bez słowa. Potem zachowywał się jakby nic się nie stało, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć. Czułam się strasznie głupio. Nie poruszałam tego tematu z Mikiem, chociaż może powinnam? Sama już nie wiedziałam co robić. Postanowiłam zadzwonić do Stacy,  ponieważ ona zawsze ma dobre pomysły.
- Hej!. Możemy się zobaczyć? Potrzebuję pogadać...
- No pewnie, a o co chodzi?
- Powiem Ci na spotkaniu. Pogoda jest ładna, może spacer?
- Świetnie! Za 10 minut pod moim domem! Pa.
Odłożyłam słuchawkę i padłam na łóżko. Miałam nadzieję, że Stacy coś wymyśli, bo ja sama miałam już dość tego chaosu w mojej głowie.
- No cześć, o co chodzi? - przyjaciółka już stała przed domem.
- Michael...
- Dziewczyno. Jesteś taka monotonna! Twoje problemy to tylko Michael. A może coś innego?
- Nie pomagasz.
- No przepraszam. Mów o co chodzi.
- Kojarzysz ten dzień, w którym Michael wybrał się na rozdanie Oscarów?
- Oczywiście. Poszedł z tą całą Dianą.
- Właśnie... Ale nawet nie o to chodzi. Byłam wtedy strasznie przybita i zwierzyłam się Dziadkowi z moich uczuć do Michaela, o których jak się okazało doskonale wiedział.  Na następny dzień on wziął go na rozmowę... Czuję się jak idiotka!
- Ale co mu powiedział?
- No wiesz. Coś w stylu: nie mieszaj jej w głowie, zastanów się czego chcesz itp. - zrezygnowana siadłam na ławce.
- O rany! Może nie jest tak źle. A Mike coś mówił na ten temat?
- Nic, a nic. Sama nie wiem czy powinnam z nim porozmawiać, czy udać, że nie było tej kłopotliwej sytuacji.
- Porozmawiać zawsze warto. Może to też Cię trochę uspokoi.
- Yhym... zadzwonię do niego. Dziękuje za pomoc. - przytuliłam przyjaciółkę i zwróciłam się w stronę domu.
- Powodzenia! - usłyszałam za sobą krzyk Stacy.

- Halo?
- Cześć Michael.
- O Laura! Co słychać?
- Wiesz, chciałabym porozmawiać. Znajdziesz dla mnie czas?
- Laura wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Co prawda pracuję teraz nad nową płytą i mam masę pracy, ale dla Ciebie znajdę chwilę. Może wpadniesz do mnie do domu mojego producenta? Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać. 
- Na pewno nie będę przeszkadzać? 
- Na pewno! Quincy mieszka niedaleko studia. Trafisz spokojnie.
- Dobrze, to będę za godzinkę. 
- Do zobaczenia. 
Byłam zestresowana. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, co powiedzieć, jak się zachowywać. Wiedziałam jedno. Muszę z nim wszystko wyjaśnić.
   Godzinę później stałam przed domem nieznanego mi producenta. Niepewnie weszłam do środka i skierowana przez miłą panią ruszyłam w stronę sali, w której trenował Michael. Już przed wejściem usłyszałam jedną z piosenek. Była cudowna. Jak się potem okazało był to utwór: "The lady in my life". Cudowny głos mojego przyjaciela i idealnie dobrany podkład muzyczny sprawiały, że można było zapomnieć o wszystkich problemach i relaksować się. 
Uspokojona muzyką, weszłam do środka. Zastałam tam śpiewającego Michaela i mężczyznę, którego wcześniej nie widziałam. Domyśliłam się, że jest to ów producent, o który mówił Mike.
- Witaj. Pewnie jesteś Laura. Michael uprzedził mnie, że wpadniesz. Mam na imię Quincy Jones i pomagam Michaelowi w przygotowaniach do płyty. - mężczyzna uśmiechnął się i podał mi dłoń na powitanie.
- Dzień dobry. - odwzajemniłam uśmiech. 
- Skończymy tę piosenkę i dam wam chwilę czasu. 
- Bardzo dziękuję i przepraszam, że przeszkadzam.
- Przestań. Przyda nam się chwila odpoczynku. Michael ciężko pracuje. Chcemy, aby ta płyta osiągnęła sukces większy od "Off the Wall". 
- Ta piosenka jest przepiękna. - szepnęłam.
- O tak. Też mi się bardzo podoba. To jest "The lady in my life". Dobra Mike, na razie kończymy. Było świetnie. - zwrócił się do Michaela.
- O Laura! Już jesteś. - powiedział zadowolony Michael. 
- Cześć! 
- Q, dasz nam porozmawiać?
- Pewnie, już się zmywam, pod warunkiem, że potem wracamy do pracy! - mówiąc to Quincy dał kuksańca Michaelowi i wyszedł.
- Więc o czym chciałaś porozmawiać?
- O sytuacji, która miała miejsce u mnie w domu. Ta rozmowa z moim Dziadziem... Kurczę strasznie mi głupio.
- Nie przejmuj się Lauro. To zrozumiałe. Dziadek Cię kocha i troszczy się o Ciebie. 
- Uważam jednak, że ta rozmowa nie była potrzebna. Głupio się teraz czuję.W dodatku pewnie pomyślałeś, że jestem stuknięta.
- Nie gadaj głupot! Niczego takiego sobie nie pomyślałem.
- Wyszedłeś bez słowa, myślałam...
- Przepraszam. Byłem zdezorientowany. Nie przygotowałem się na taką rozmowę, nie do końca wiedziałem o co chodzi, co mam powiedzieć. Byłem zaskoczony.
- A ja nie wiedziałam, że taka rozmowa się odbędzie. 
- Nic się nie stało. 
- Ciesze się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. - uściskałam go. Kiedy usłyszałam bicie jego serca, poczułam zapach jego perfum, moje serce zaczęło walić jak szalone. Odsunęłam się od Niego. Nie chciałam, żeby coś zauważył. 
- Nie będę wam już przeszkadzać. 
- Może zobaczymy się trochę później? Mogę wpaść do Ciebie?
- Jasne, a co z Josephem? 
- Nie martw się. Zawsze mogę powiedzieć, że przedłużyło mi się w studiu. 
- Dobrze, do zobaczenia.
- Do zobaczenia!
Wyszłam z domu zadowolona. Cieszyłam się, że Mike nie był zły, ani nic złego sobie o mnie nie pomyślał. Po tej rozmowie od razu poczułam się lepiej i już nie mogłam się doczekać wieczornego spotkania. Wracałam powoli do domu, kiedy spotkałam ją. Diana szła w moim kierunku i kiedy tylko nie zobaczyła od razu podeszła.
- Witaj Lauro.
- Dzień dobry. 
- Możemy porozmawiać?
- Nie mam za bardzo czasu, przepraszam. - ruszyłam w stronę domu. Nagle poczułam jak Diana łapie mnie za rękę.
- Proszę zaczekaj. Nie wiem co myślisz o mnie i Michaelu ale ja go traktuje jak syna. Łączy mnie z nim silna więź ale taka jaka łączy matkę z dzieckiem. Staram się mu pomagać, wspierać go i być dla niego przyjaciółka. - poczułam ulgę. - Lauro. Wiem, że czujesz do Michaela coś więcej. Spokojnie, nic mu nie powiedziałam. 
- Ale ja...
- Nie zaprzeczaj. To widać gołym okiem. I ta sytuacja u Ciebie.
- Michael Ci powiedział? - czułam się jak idiotka.
- Nie denerwuj się na niego. Czuł się zdezorientowany, nie wiedział co myśleć. Wbrew pozorom nie łączą mnie z Michaelem takie uczucia o jakich myślisz.
- Głupio wyszło. Przepraszam.
- Nie przejmuj się. To normalne. - Diana uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. 
- Dziękuje. - powiedziałam.
- Ale za co?
- Za to, że mi Pani wszystko wyjaśniła. 
- Ciesze się, że mogłam pomóc. A tak nawiasem mówiąc chciałabym, żeby wam wyszło. Pasujecie do siebie.
- Dziękuję. 
- Muszę lecieć. Do zobaczenia Lauro!
- Pani Diano! Czy mogłaby pani...
- Spokojnie. Nic mu nie powiem. 
- Jeszcze raz dziękuję!
Jak mogłam tak się pomylić. Diana jest wspaniałą osobą, a ja ją tak źle oceniłam. Następnym razem powinnam najpierw się dowiedzieć jak sprawy się mają, a potem osądzać. 
Michael tak jak obiecał wpadł do mnie wieczorkiem. 
- Opowiedz mi coś o płycie. 
- Chcę, żeby to był hit! Chciałbym, żeby ta płyta była sprzedała się w milionowym składzie. Na razie to tylko projekt. Próbne nagrania, zbieranie pomysłów itp.
- Słyszałam jedną piosenkę. "The lady in my life". Jest na prawdę dobra.
- Na prawdę Ci się podoba?
- Jasne! Jest cudowna.
- Bardzo się ciesze. Twoja opina wiele dla mnie znaczy. 
- Dlaczego?
- Bo jesteś dla mnie ważna. I chce, żeby moja muzyka Ci się podobała. W końcu jesteś... moją najlepszą przyjaciółką. 
- Nawet nie wiesz jak mi miło. Ciesze się, że liczysz się z moim zdaniem. 
Serce mówiło mi, żebym w końcu mu powiedziała ale rozum nie pozwalał mi tego zrobić. Czy na prawdę, aż tak widać, że jestem w nim zakochana? Czy on też to widzi? I czy on czuje to samo? Na to pytanie chyba nie uzyskam odpowiedzi, przynajmniej nie teraz.


Billie&Diana

środa, 12 marca 2014

Jesteśmy na Facebooku!

Cześć Kochani!
Mam dla Was kilka ogłoszeń.
Po pierwsze: Wybaczcie, że spóźniamy się z opowiadaniem. Teraz jest moja kolej, a byłam chora i nie miałam siły nic napisać. Obiecuje wam jednak, że notka pojawi się już jutro.
Po drugie. Postanowiłyśmy zawitać na facebooku. Stworzyłyśmy stronkę, na której będziemy udostępniały notki z bloga, dodawały zdjęcia Michaela, piosenki i różne inne ciekawe rzeczy. Zapraszamy Was do polubienia jej. :)

Stronka na FB

Billie

poniedziałek, 10 marca 2014

Thank You so much!

Kochani! 
Chciałabym wam bardzo podziękować za życzenia! Jesteście cudowni! Przede wszystkim dziękuje Dianie za to, że zrobiła mi wielką niespodziankę tą notką. To był na prawdę miły prezent! Wierzę, że wszystkie wasze życzenia się spełnią, a zwłaszcza te odnośnie niekończącej się wenie! Jeszcze raz dziękuje wszystkim!

A w ramach podziękowania wrzucam zdjęcie uśmiechniętego Michaela! Nacieszcie oczy! :)


Love! 
Billie

sobota, 8 marca 2014

URODZINY!

Kochani czytelnicy!
Dzisiaj w dorosłość wkracza Nasza Kochana Billie!
Co prawda ja już złożyłam życzenia, ale mam nadzieję, że wy też macie ochotę się dołączyć!

Sama nie będę się powtarzać i wymieniać czego Ci życzę, bo tak naprawdę ty sama znasz swoje marzenia, ale chcę powiedzieć, że nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła! W końcu mam przy sobie osobę, z którą mogę zawsze pogadać o Michaelu, ale i nie tylko. Dziękuję też, za wspólne prowadzenie bloga, naprawdę to lubię i mam nadzieję, że Tobie przynosi tak wiele satysfakcji, jak mi. :)


(przesyłam tort, co prawda wirtualny ale fajny!)

Czytelnicy, do dzieła!
Diana