Witajcie! Dziś dodaję 3 część. Mam
nadzieję, że Wam się spodoba... jeśli w ogóle ktoś to czyta. :) Odwiedzajcie
nas i komentujcie. Apropo komentarzy - dzięki naszej, miłej koleżance z
susie-theme.blog.pl dowiedziałyśmy się, że mamy ustawione, że komentować mogą
tylko osoby posiadające konto na google. Na szczęście to odblokowałyśmy, więc
zapraszamy także anonimów! :)
Pozdrawiam Diana
-Dlaczego właściwie wasze rodziny są
skłócone? – zapytała mnie Stacy, siadając na mojej czerwonej sofie.
- Naprawdę nie wiesz? – odrzekłam
zdziwiona, gdyż byłam przekonana, że wspominałam jej o konflikcie z
Jacksonami.
- Mogę się tylko domyślać, że Joseph was
skłócił.
- Tak, trafiłaś w stu procentach - zaśmiałam
się gorzko.
- Opowiedz wszystko ze szczegółami!
Zawahałam się przez chwilę, ale szybko
usiadłam przy Stacy i nie ukrywając emocji zaczęłam mówić, ledwo łapiąc oddech.
- Moi rodzice od dawna przeczuwali, że u
Jacksonów nie wszystko jest tak jak powinno być. Zdawali sobie sprawę, że dla
Josepha najważniejsza jest sława i pieniądze, ale na początku nie przypuszczali,
że ten gbur nie kończy na krzykach i zastraszeniach.
- Nie rozumiem Laura… Co tam się
dzieje?
Łza napłynęła mi do oczu. Aby się nie
rozkleić, kontynuowałam:
- Stacy… Joseph to najgorszy człowiek,
jakiego w życiu spotkałam. On na nich wrzeszczy, bije, grozi. Nie wiem
dlaczego, ale za przedmiot do wyżywania się obrał sobie Michaela. Jest on
przecież najzdolniejszy… Kiedy do nich przychodziliśmy, niejednokrotnie widziałam
siniaki, ale Mike zawsze tłumaczył, że wywrócił się, spadł ze schodów i
generalnie jest jedną wielką ciapą. Tak naprawdę to rodzice przez przypadek
spostrzegli się, jak straszne rzeczy dzieją się w domu Jacksonów. Pewnego razu
postanowili, że odwiedzimy ich bez zapowiedzi. Zapukali, lecz nikt nie
otwierał. Już mieliśmy wracać do domu, gdy nagle usłyszeliśmy płacz. Mama i
tata przestraszyli się, że któreś z dzieci zostało w domu same i wydarzył się
jakiś wypadek. Bez zastanowienia weszliśmy do środka i podążyliśmy w stronę
słyszanego głosu. Zeszliśmy do piwnicy. Tata otworzył drzwi. To, co
zobaczyliśmy było nie do opisania…. Skulony Michael leżał na ziemi, a Joseph
trzymał w ręku jakiś kabel, chyba od żelazka. Boże… gdybyśmy się tam nie
zjawili ten despota mógłby go nawet zabić. Zdezorientowany Joseph
krzyknął w naszą stronę :
- Co wy robicie w moim domu do cholery?!
- Joe, co ty wyprawiasz?- zapytał mój tata,
który był zszokowany, zresztą jak my wszyscy.
- Zasłużył sobie gówniarz! Nie wiesz to
się nie wtrącaj!
-Jak możesz tak traktować własnego syna?-
nie wytrzymała mama.
-Jesteście ostatnimi osobami, których to
powinno obchodzić! W tej chwili wypier***ajcie mi z mojego domu, bo zadzwonię
na policję!
- To raczej my powinniśmy zadzwonić – tata
słusznie zwrócił uwagę.
- Hahahaha! Zabawni jesteście! Ja mam
znajomości, w przeciwieństwie do was. Za 2 sekundy ma was tutaj nie być.
-Nie martw się, już wychodzimy, ale zostaw
Michaela!- dodała na koniec mama równocześnie osłaniając mnie i Andrew’a swoim
ramieniem.
Kilka dni po tym
zdarzeniu rodzice zdecydowali się przyjąć zaproszenie od Pani Katherine, która
nie miała pojęcia o tym, co zobaczyliśmy. Mama i tata postanowili pójść i
powiedzieć o wszystkim Pani Jackson. Mieli nadzieję, że ona coś na to poradzi,
przemówi mężowi do rozsądku. Podczas kolacji, tata dyskretnie opowiedział
Pani Katherine, co zobaczył. Oczywiście w najmniej oczekiwanym momencie
przyszedł Joe, który jak się okazało wszystko podsłuchiwał i zaczął wrzeszczeć,
zresztą jak na despotę przystało:
- Wyjdźcie w tej chwili z mojego domu i
nie pokazujcie mi się więcej na oczy!
-Joe..uspokój się... proszę – próbowała
załagodzić sytuację Pani Katherine.
Kobieto, ty wiesz, że Ci nasi kochani
sąsiedzi chcieli nas zagrozić policją?! Ja już od początku ich przejrzałem.
Jesteście gówno warci!
- Joe! Porozmawiajmy spokojnie, wyjaśnijmy
sobie wszystko i przede wszystkim nie obrażaj nas przy dzieciach –wtrąciła moja mama.
- Nie udawajcie dobrodusznych aniołków! Od
wielu lat wiem co wam chodzi po głowie! PIENIĄDZE! PIENIĄDZE! PIENIĄDZE!
Zazdrościcie, że wam nie powodzi się tak jak mi, prawda?! Od początku tylko na
to liczyliście! Po to była wam potrzebna ta chora „przyjaźń”! Pewnie jeszcze za
kilka lat chcielibyście wyswatać wasze bachory z moimi dziećmi?! Oj to się wam
nie uda! Spadajcie stąd i nie wracajcie!
Mama ze łzami w oczach próbowała jeszcze
coś powiedzieć:
- Joseph..jak możesz…
Jednak szybko przerwał jej tata:
- Angeliko chodźmy już… To nie
ma sensu, nie będziemy słuchać takich bredni. Po chwili tata złapał mnie za
rękę i wszyscy ruszyliśmy w stronę bramki. Zaczęłam płakać. Byłam w szoku.
Odwróciłam się jeszcze, by spojrzeć ostatni raz na Panią Katherine,
licząc, że może ona coś powie, postara się nas zatrzymać. Ta jednak stała w bez
ruchu, spuściła głowę na dół i pozwoliła nam odejść…
Nagle poczułam, że płaczę nie tylko we wspomnieniach, ale także naprawdę. Stacy
pośpiesznie mnie przytuliła.
- Ciśśś… Wszystko będzie tak jak dawniej,
nawet lepiej… Jestem pewna. Nie martw się już.
- Boję się, że robię błąd. Boję się
Josepha!- szlochałam do ramienia Stacy.
- Bez względu na wszystko, zawsze będę Ci
pomagać.
- Dziękuję! Jesteś najlepszą przyjaciółką
na świecie.
- Koniec żalów! Już mam pomysł jak możesz
znów skontaktować się z Michaelem!
- Niby jak ?
-Nie ma nikogo w domu?
-Nie…
- To zaraz się przekonasz!- odparła
rozchmurzona Stacy, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, by znaleźć się
na parterze, przy telefonie.
- Co ty wyprawiasz?!- zapytałam zdziwiona,
widząc jak moja przyjaciółka przegrzebuje nasz prywatny zeszycik z numerami
telefonów.
- Dzwonię do Jacksonów kochana!
- Oszalałaś?!
- Zaufaj mi!
Zrezygnowana oparłam się o ścianę.
Poczułam, że szybciej bije mi serce. - „Cudownie! Za chwilę wyjdę na
nawiedzoną Laurę Brown, którą jak najszybciej trzeba oddać do psychiatryka, bo
jest jakąś psychofanką Jacksonów. Najpierw koncert, teraz telefony. Świetnie…” -
zestresowana gadałam
w myślach.
Nagle usłyszałam, że Stacy poważnym tonem
rozpoczyna rozmowę:
- Dzień dobry. Czy dodzwoniłam się do
Państwa Jacksonów? Jestem Sara Williams i reprezentuję firmę „Just smile!”. Podziwiamy talent i
potencjał zespołu The Jacksons, dlatego też jesteśmy zainteresowani współpracą
i sponsorowaniem ich koncertów. Czy zastałam Michaela Jacksona, który jest
głównym wokalistą? Szczególnie zależy nam, na wypromowaniu jego osoby... Dobrze
poczekam.
Myślałam, że zaraz się przewrócę. Co ta
Stacy plecie?! Nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać, czy płakać. Ta jak
gdyby nigdy nic puściła do mnie oczko i kontynuowała rozmowę:
- Witaj Michael… Jaka Sara Williams?!
Jestem Stacy, czyli najlepsza przyjaciółka Laury. Chcesz z nią porozmawiać? Ona
stoi obok mnie i mdleje na samą myśl o tobie!
W tamtym momencie myślałam, że zabiję
Stacy. Nie zdążyłam jeszcze oswoić się z moją kompromitacją, gdyż ona
przyłożyła mi słuchawkę do ucha.
-Cześć. Miałem nadzieję, że zadzwonisz -
usłyszałam cichy, ale melodyjny i delikatny głos Michaela
- Hej... Nie wiedziałam, czy nie będę Ci
się narzucać- odpowiedziałam nieśmiało, czując, że moje nogi są jak z waty.
- Nie żartuj, naprawdę się ucieszyłem, że
postanowiłaś zrobić pierwszy krok i naprawić nasze relacje.
Odetchnęłam z ulgą. W końcu poczułam, że
chociaż z nim mogę rozmawiać jak dawniej. Bardziej pewna siebie zapytałam:
- Michael, co z tym wszystkim zrobimy?
- Wiesz... Teraz nie mam możliwości
by rozmawiać, a szczególnie na ten temat. Spotkajmy się jutro o 15.00 w
Hotelu 67. Powiem Josephowi, że umówiłem się na spotkanie hmmm….ze sponsorem
firmy „Just smile!” - Usłyszałam słodki chichot w słuchawce. „Tak ten człowiek
się nie zmienił, to jest prawdziwy Mike!”– stwierdziłam w myślach
- To jak? Laura jesteś tam jeszcze?- z
moich durnych przemyśleń wyrwał mnie ten sam, melodyjny głos. Zawsze wybierałam
„idealne” momenty na sentencje.
- Jasne! Do zobaczenia jutro!
- Miłego dnia Lauro!
Odłożyłam telefon. Poczułam się szczęśliwa
i zadowolona z siebie. Oczywiście nic by się nie udało bez pomocy mojej
szalonej Stacy, której byłam niezmiernie wdzięczna.
*
* *
Postanowiłam położyć się
wcześniej spać, by następnego dnia być wypoczęta. Nie mogłam jednak zasnąć.
Miliony myśli przewijały się przez moją głowę. Czułam się szczęśliwa,
podekscytowana, a zarazem zestresowana. Wiedziałam, że od jutrzejszego
spotkania zależy cała moja przyszła relacja z Michaelem i z resztą jego
rodziny. Po godzinie prób odejścia do krainy snów, poczułam się spragniona,
więc zeszłam po cichu po schodach, myśląc że wszyscy domownicy już dawno śpią.
Będąc na parterze dostrzegłam , że jeszcze po kuchni krzątała się mama.
Wyglądała na zdenerwowaną, a tata najwyraźniej próbował ją uspokoić. Po chwili
usłyszałam jej łamiący się głos:
- Co, jeśli sobie nie poradzimy?
Edward... Przecież mamy już swoje lata.
- Kochanie, przeżyliśmy już razem
wiele trudnych sytuacji, zmartwień, ale także szczęśliwych i pięknych
chwil, więc teraz również sobie poradzimy.
- Musimy wkrótce wszystko powiedzieć
dzieciom… Będą w szoku.
- Angeliko, oni są już prawie dorośli.
Zresztą uważam, że wychowaliśmy ich na odpowiedzialnych, dobrych ludzi. Pomogą
nam. Jestem pewien.
-Edward, boję się- szepnęła mama i
utonęła w objęciach mojego ojca.
Odechciało mi się pić. Okropnie przeraziło
mnie to co usłyszałam. Wiedziałam, co ich rozmowa mogła oznaczać. Byłam
skołowana, podświadomość przewidywała najgorsze…
„Czyżby ciężka choroba rodziców albo dziadka?
Nie… Nie mogę tak myśleć!” – próbowałam tłumaczyć samej sobie, jednak mimo tego
łzy mimowolnie napłynęły do moich oczu. Cicho uciekłam do swojego pokoju i
rzuciłam się na łóżko.
Billie & Diana
Widzę, że mamy podobny stosunek do Josepha. Może ty tylko tak o nim piszesz, ale ja w swoim pisaniu przejawiam swoją nienawiść do tego osobnika. Chyba się domyślam co rodzice Laury chcą powiedzieć, ale trzymam buzie na kłódkę ;) Czekam na nn. Aha i mam pytanie, jak się obserwuje inne blogi? Wiem, że głupie pytanie.
OdpowiedzUsuńUwierz, że my również nienawidzimy Josepha.
OdpowiedzUsuńCo do pytania. Jak jesteś w tym głównym "panelu", tam gdzie dodajesz notki, zmieniasz układ itp. u góry z lewej masz duży napis "Moje blog". Kliknij w niego. Odeśle cię to do innego panelu. Będziesz tam miała "Moje blogi" i "listę czytelniczą". Pod napisem "Lista czytelnicza" masz opcje "dodaj". Klikasz, wprowadzasz adres bloga, który chcesz śledzić i gotowe. :)
Pozdrawiamy. :)
Super. Wielkie dzięki za pomoc. Jak tylko będą w kafejce to pododaje i sorki, że pisze "ty" zamiast "wy" ciągle zapominam, że we dwie piszecie.
UsuńHaha nie ma problemu. Pisanie we dwie jest naprawdę extra. Można sobie, pomagać, doradzać i mobilizować się wzajemnie ;)
UsuńNo no, kurczę! Nawet zostałam wymieniona, to nie byle co! ;) hehe mam nadzieję że pomoglam :) już Wam to mówiłam, ale powiem jeszcze raz: bardzo mi się podoba Wasze opowiadanie. I teraz mam takie pytanie: kto je pisze? Czy robi to jedna z Was czy razem? Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby jedno opowiadanie pisały naraz dwie osoby, ale kto wie... ;)
OdpowiedzUsuńsusie-theme.blog.pl
A jednak możliwe. Na razie obrałyśmy pewien sposób. Piszemy notki na zmianę. Czyli pierwszą pisałam ja, czyli Diana, a Billie dawała uwagi i sprawdzała. Drugą ona, a ja poprawiałam itp. :)
UsuńP.S.
Dziękujemy! Cieszymy się, że jednak ktoś nas czyta. ;)
No hej! :D
OdpowiedzUsuńDzięki za zaproszenie na bloga.
Musze powiedzieć,że opowiadanie zaczyna się na prawdę fajnie. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Ogólnie blog mi się BARDZO podoba. :P
Zapraszam również do czytania mojego opowiadania. :D
Pozdrawiam ciepło, Jacksonowa ;D
mjteam.blog.pl
Bardzo się cieszymy, że nasz blog się podoba. To dla nas ważne.
UsuńKolejna część opowiadania już niebawem! :3
Zachęcamy do dalszego śledzenia naszego bloga. Oczywiście odwdzięczymy się tym samym.
Pozdrawiamy.
Billie & Diana.
Woow, czytam, czytam patrzę - koniec. No nie, jest takie świetne, że mogłabym je czytać w nieskończoność. Zapraszam do mnie dzisiaj wieczorem. Może już coś nowego wstawię.
OdpowiedzUsuńPS. Mam wasz blog w polecanych.
Miło się czyta takie komentarze. :) Dzięki nim chce nam się pisać! Motywujecie nas. :)
UsuńDziękujemy za dodanie naszego bloga do polecanych. Jeszcze dziś zajrzymy do Ciebie i odwdzięczymy się tym samym. :3
Pozdrawiamy.
Billie & Diana.
U mnie nn.
OdpowiedzUsuńgorąco zapraszam :D
Jacksonowa ;D
mjteam.blog.pl