Cześć Kochani!
Nasze ferie zmierzają już ku końcowi niestety, ale nie martwcie się - nie zapomnimy o was. Notki będą dodawane w miarę regularnie.
Dziękujemy, że wciąż z nami jesteście! Dziękujemy też nowym czytelnikom. Nawet nie wiecie ile radości nam sprawiacie. :) Przepraszamy tych wszystkich, u których nasze komentarze rzadko się pojawiają. Brak czasu powoduje, że nie zawsze uda nam się zostawić po sobie ślad. Pamiętajcie jednak, że wciąż was czytamy!
I małe ogłoszonko.
Też byśmy chciały by Laura i Michael jak najszybciej byli razem, ale życie bywa skomplikowane, a Michaela było szczególne i chcemy by to realnie wyglądało.
Billie
.
I małe ogłoszonko.
Też byśmy chciały by Laura i Michael jak najszybciej byli razem, ale życie bywa skomplikowane, a Michaela było szczególne i chcemy by to realnie wyglądało.
Billie
.
Od ostatniego przyjęcia minął tydzień. Mam już 18 lat, ale nie czuję się inaczej. Te urodziny były dla mnie ja każde inne... No prawie. W tym roku pojawił się na nich Michael i sprawił, że zapamiętam je na długo. Naszyjnik, który od niego dostałam wciąż wisiał mi na szyi. Nie tylko pasuje do wszystkiego, ale także jest dla mnie zbyt cenny bym mogła go zdjąć.
Odruchowo sięgnęłam w stronę dekoltu i wymacałam drobne serduszko. Po raz setny stwierdziłam w duchu, że jest to najlepszy prezent na świecie. Chociaż muszę przyznać, że upominek od Stacy był równie udany. Chwyciłam album, który dostałam od przyjaciółki i zaczęłam go przeglądać. Stacy jest świetna! W tej jednej, wyjątkowej "książce", zebrała wszystkie nasze zdjęcia. Kiedy zobaczyłam jedno z nich, nie mogłam powstrzymać śmiechu. Była to fotografia z jednej ze szkolnych wycieczek. Pamiętam, że zgubiłyśmy się wtedy w lesie, gdyż nie chciałyśmy iść razem z grupą. Pani przewodnik strasznie nudziła. I kiedy tak spacerowałyśmy pomiędzy wysokimi drzewami, zobaczyłyśmy w oddali psa. Pomyślałyśmy, że jest to niedźwiedź, dlatego zaczęłyśmy głośno krzyczeć i szybko biec. Potknęłyśmy się o jakąś kłodę i obie wylądowałyśmy w błocie. Gdy zobaczyła nas pani wychowawczyni, nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Przeglądając dalej zobaczyłam jeszcze kilka ciekawych zdjęć. Bal karnawałowy w podstawówce, Halloween również z tamtego okresu i wiele innych. Wkrótce trafiłam na fotografię, która szczególnie przykuła moją uwagę. Uśmiechałam się do kamery wtulona w małego chłopca, który obejmował mnie tak, jakby bał się, że mu odlecę. Mały Michael był na prawdę uroczym dzieckiem. A ja znowu miałam motylki w brzuchu na samą myśl o nim. To uczucie stawało się naprawdę irytujące, ponieważ nie pozwalało mi kontynuować moich zamiarów. " Cholera, chyba nigdy się nie odkocham" - pomyślałam. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
Odruchowo sięgnęłam w stronę dekoltu i wymacałam drobne serduszko. Po raz setny stwierdziłam w duchu, że jest to najlepszy prezent na świecie. Chociaż muszę przyznać, że upominek od Stacy był równie udany. Chwyciłam album, który dostałam od przyjaciółki i zaczęłam go przeglądać. Stacy jest świetna! W tej jednej, wyjątkowej "książce", zebrała wszystkie nasze zdjęcia. Kiedy zobaczyłam jedno z nich, nie mogłam powstrzymać śmiechu. Była to fotografia z jednej ze szkolnych wycieczek. Pamiętam, że zgubiłyśmy się wtedy w lesie, gdyż nie chciałyśmy iść razem z grupą. Pani przewodnik strasznie nudziła. I kiedy tak spacerowałyśmy pomiędzy wysokimi drzewami, zobaczyłyśmy w oddali psa. Pomyślałyśmy, że jest to niedźwiedź, dlatego zaczęłyśmy głośno krzyczeć i szybko biec. Potknęłyśmy się o jakąś kłodę i obie wylądowałyśmy w błocie. Gdy zobaczyła nas pani wychowawczyni, nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Przeglądając dalej zobaczyłam jeszcze kilka ciekawych zdjęć. Bal karnawałowy w podstawówce, Halloween również z tamtego okresu i wiele innych. Wkrótce trafiłam na fotografię, która szczególnie przykuła moją uwagę. Uśmiechałam się do kamery wtulona w małego chłopca, który obejmował mnie tak, jakby bał się, że mu odlecę. Mały Michael był na prawdę uroczym dzieckiem. A ja znowu miałam motylki w brzuchu na samą myśl o nim. To uczucie stawało się naprawdę irytujące, ponieważ nie pozwalało mi kontynuować moich zamiarów. " Cholera, chyba nigdy się nie odkocham" - pomyślałam. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
- Cześć Lauro. - w drzwiach stanął Michael.
- O cześć Mike! Co Ty tutaj robisz? Joseph wie? - zapytałam z troską. Po tym, co stało się w dniu urodzin, naprawdę martwiłam się o niego.
- Spokojnie. Nie ma go w domu. Pojechał załatwić nam jakiś koncert.- Michael usiadł obok mnie. - Jaka byłaś kochana! - prawie krzyknął, kiedy zobaczył nasze wspólne zdjęcie. Gdy usłyszałam jego słowa, automatycznie zrobiło mi się gorąco.
- Ja? Lepiej spójrz na siebie. Jesteś tu na prawdę uroczym chłopcem. - Kątem oka widziałam, jak mój przyjaciel się zaczerwienił.
- Nie przesadzaj... A właśnie. Przyszedłem do Ciebie w konkretnym celu. Chciałbym Cię zaprosić na kolację. Mam wrażenie, że ostatnio coś się między nami popsuło, z mojej winy. Chciałbym Ci to jakoś wynagrodzić, spędzić trochę czasu razem. - kiedy to powiedział w moim brzuchu znowu pojawiły się motylki.
- Hej, Lauro? Jesteś tam? - głos Michaela wyrwał mnie z zadumy.
- Tak, tak. Przepraszam. Zaskoczyłeś mnie.
- Nie spodobało Ci się, tak?
- Nie! Wręcz przeciwnie. Bardzo chętnie zjem z Tobą kolację.
- Oh, to świetnie. Spotkamy się w domu mojej najstarszej siostry - Rebbie. Tam będziemy mogli na spokojnie porozmawiać. - uśmiechnął się.
- Dobrze, dziękuję za zaproszenie. - objęłam go lekko.
- Nie ma za co. Wpadnę po Ciebie około 19, dobrze?
- Jasne. Będę czekać.
- To świetnie. Do zobaczenia! - przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł.
Kiedy tylko drzwi się zanim zamknęły, padłam na łóżko nadal nie wierząc w to, co się stało. Musiałam opowiedzieć o tym Stacy. Już wstawałam z łóżka, chcąc do niej zadzwonić, ale ona mnie wyprzedziła i wpadła do mojego pokoju.
Kiedy tylko drzwi się zanim zamknęły, padłam na łóżko nadal nie wierząc w to, co się stało. Musiałam opowiedzieć o tym Stacy. Już wstawałam z łóżka, chcąc do niej zadzwonić, ale ona mnie wyprzedziła i wpadła do mojego pokoju.
- Stacy?! Czytasz mi w myślach? Właśnie miałam do Ciebie dzwonić! Muszę Ci coś opowiedzieć!
- Tak się składa, że ja też mam Ci coś do opowiedzenia. Ale mów pierwsza! Widziałam, że Michael od Ciebie wychodził. - mówiąc to dała mi kuksańca w bok.
- Zaprosił mnie na kolację. - odparłam z dumą.
- Aaaa! To cudownie! - Stacy naprawdę się cieszyła. - Będziecie taką idealną parą!
- Hej! To nie randka. Powiedział, że ostatnio trochę zaniedbał naszą przyjaźń i chce mi to jakoś wynagrodzić.
- Dla mnie to randka! On po prostu szukał wymówek, żeby nie powiedzieć tego wprost! Zobaczysz!
- No nie wiem... Lepiej Ty mów, o czym chciałaś, ze mną pogadać.
- A, no tak. - ewidentnie się coś stało, bo przyjaciółka pochmurniała. - Postanowiłam powiedzieć ci to osobiście, ponieważ chcę być z tobą szczera.
- Mów o co chodzi! Zaczynam się niepokoić.
- Chodzi o Toma...
- Co z nim? Coś się stało? - byłam naprawdę zmartwiona. Cały czas pamiętałam, jaki był poprzedni chłopak Stacy.
- Wszystko w porządku. Byliśmy ostatnio na urodzinach u jego przyjaciela. Bawiliśmy się naprawdę dobrze. Oglądaliśmy film, jedliśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie ktoś włączył muzykę. Nagle w radiu puścili piosenkę Michaela. Tom o mało się nie wygadał, że go zna. Przepraszam Cię Lauro. Daję słowo, że nic nie powiedział! Było blisko, ale się powstrzymał. I ręczę za niego, że więcej tego nie zrobi!
- Stacy, uspokój się. Ważne, że nikt się nie dowiedział. Dziękuję, że mi powiedziałaś - byłam zmartwiona. Skoro już raz się to przydarzyło, to za drugim razem, w końcu może się wygadać. - Tylko pilnuj go, proszę. Nie chcę, żeby to się wydało. Wtedy ani ja, ani Mike nie mielibyśmy spokoju. Być może już bym go nie widywała..
- Obiecuję! Będę go pilnowała!
- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się do niej, aby już się nie stresowała. Mimo to, w głębi serca się bałam.
***
Nerwowo spoglądałam na zegarek. Była 19.55. Michael się spóźniał. Martwiłam się. To nie było w jego stylu. Na szczęście w końcu zobaczyłam podjeżdżający samochód. Szybko wyszłam przed dom i wsiadłam do auta.
- Michael! Martwiłam się.
- Przepraszam Cię Lauro. Joseph wrócił do domu. Miałem problemy, ale już jest wszystko dobrze. Nie martw się. - przytulił mnie.
- Coś ci zrobił? Wszystko w porządku? - Byłam przerażona. Jego ojciec ostatnio go uderzył. Kto wie, do czego był jeszcze zdolny.
- Spokojnie. Opowiem Ci wszystko u Rebbie.
- Dobrze, dobrze.
Mieszkanie Rebbie było małe, ale bardzo ładne. Urządziła je skromnie, ale to właśnie sprawiało, że było ono bardzo przytulne. W salonie stał mały stolik, który był nakryty dla dwóch osób.Michael zapalił małą świeczkę, stojącą na środku i odsunął mi krzesło. Sam usiadł na przeciwko. Po chwili pojawiła się jego uśmiechnięta siostra i podała nam kolację.
- Wychodzimy Michael. Wrócimy około 22. - szepnęła i szybkim krokiem wyszła z pokoju.
- Podoba Ci się? - zapytał mnie.
- Mike, brakuje mi słów, żeby opisać jak bardzo mi się to podoba. Dziękuję.
- Dla Ciebie wszystko.
- Proszę, powiedz mi co się stało jak wrócił Joseph.
- Miałem już wychodzić. Wściekł się, kiedy mnie zobaczył. A jeszcze bardziej, gdy dowiedział się, że jadę do Rebbie. Wciąż ma jej za złe, że wyprowadziła się z domu i porzuciła karierę. Znasz go. Zależy mu wyłącznie na pieniądzach. - Michael posmutniał. - Lauro, proszę, nie mówmy o tym.
- Dobrze, rozumiem cię. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję.
Kolację zjedliśmy w kiepskiej atmosferze. Na szczęście szybko się zrelaksowaliśmy i dobry humor powrócił. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy sobie różne historie. W pewnej chwili Michel zszedł na poważny temat.
- Wiem, że nasze relacje popsuła moja choroba. Ja... ja się, źle czuję sam ze sobą. Moje ciało się zmienia w nienaturalny sposób. Nie potrafię tego zatrzymać. Za kilka lat będę wyglądał zupełnie inaczej.
- Michael. Dla mnie liczy się to jaki jesteś wewnątrz. Nie ucieknę od ciebie, dlatego że jesteś chory! Będę cały czas przy tobie. "Whenever you need me, I'll be there". Przypomnij sobie słowa tej piosenki, a zrozumiesz, że to wszystko jest prawdą!
- Naprawdę nie będzie ci przeszkadzało jak wyglądam?
- Nie liczy się dla mnie to, czy jesteś czarny, biały, czy może zielony. Ważne jest to, że jesteś wspaniałym człowiekiem i moim najlepszym przyjacielem. I to się nigdy nie zmieni!
- Poczułem się lepiej, dziękuje. Nadal się martwię, bo nie wiadomo jak inni zareagują. Media pewnie oszaleją...
- Damy radę. Przejdziemy przez to razem. Obiecuję Ci.
Cieszyłam się, że Mike mi zaufał i powiedział o chorobie. Ku mojej radości, znowu było jak wcześniej. Tylko On i ja. Chciałabym, żeby tak było zawsze... Był jednak ktoś, kto utrudniał mi zbliżenie się do Michaela. Nie chodzi tu o Josepha, czy resztę jego rodziny. Wystarczyło, że pojawiała się ta Diana, a Michael zupełnie o mnie zapominał. Sama już nie wiedziałam co myśleć. Ona jest dużo starsza od niego, ale za to piękna, z charakterem i utalentowana. Po chwili jednak odrzuciłam czarne myśli na bok i cieszyłam się chwilą. - "Liczy się to, co jest teraz."
Billie&Diana
- Poczułem się lepiej, dziękuje. Nadal się martwię, bo nie wiadomo jak inni zareagują. Media pewnie oszaleją...
- Damy radę. Przejdziemy przez to razem. Obiecuję Ci.
Cieszyłam się, że Mike mi zaufał i powiedział o chorobie. Ku mojej radości, znowu było jak wcześniej. Tylko On i ja. Chciałabym, żeby tak było zawsze... Był jednak ktoś, kto utrudniał mi zbliżenie się do Michaela. Nie chodzi tu o Josepha, czy resztę jego rodziny. Wystarczyło, że pojawiała się ta Diana, a Michael zupełnie o mnie zapominał. Sama już nie wiedziałam co myśleć. Ona jest dużo starsza od niego, ale za to piękna, z charakterem i utalentowana. Po chwili jednak odrzuciłam czarne myśli na bok i cieszyłam się chwilą. - "Liczy się to, co jest teraz."
Billie&Diana
Mam jedno wielkie zastrzeżenie! Dlaczego tak krótko? Ja się kurczę tak wciągnęłam i nie zdążyłam się obejrzeć, a już koniec. :D Ale to nic. Część jest świetna i super, że Mike zauważył, że ich przyjaźń nieco podupadła i postarał się naprawić ich relacje. Rzadko to mówię, ale to było słodkie. A co do tego niecierpliwienia się, by główni bohaterzy byli już razem, to zaliczam się do tej grupy osób, ale rozumiem, że tak się po prostu nie da. Trzeba najpierw postacie maksymalnie do siebie zbliżyć, a nie rzucać je od razu na głęboką wodę. :D
OdpowiedzUsuńOczywiście standardowo można się domyśleć, że nie mogę się doczekać nowej części, bo jak to ja jestem bardzo niecierpliwa, a Wasze opowiadanie niezwykle absorbuje. :)
Pozdrawiam Was obydwie i życzę ogromnej weny. :)
Wiedziałam, że Tom długo nie utrzyma języka za zębami :/ ale może Stacy go przypilnuje :D
OdpowiedzUsuńBiedny Mike zadręcza się swoją chorobą i na dodatek ten jego ojciec, pewnie jeszcze sporo namiesza :(
Fajnie że Michael i Laura tak starają się o tę przyjaźń, a potem to już niedaleko do czegoś więcej ;) ale rozumiem że wszystko musi potrwać. Więc życzę duuużo weny do pisania bo już czekam na następną część :D
Super. Wiem że to musi trochę potrwać. Świetnie trzymacie w napięciu. Czekam na nową część.
OdpowiedzUsuńBiedny Michael. Martwi się swoją chorobą. To było fajne, jak ją zaprosił na tą kolację. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńMagda
Jejku, twoje opowiadanie jak narkotyk-bezwzględnie uzależnia. ^^ A tak nawiasem mówiąc Michael też by się wyprowadził O.o czekam :3 :**
OdpowiedzUsuńCieszę się że relacje między nimi się poprawiają. Świetna notka.
OdpowiedzUsuńCzekam na następną.
Jacksonka xD
zapraszam na http://mine-sweet-secret.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper, że w końcu mogli pobyć sam na sam, spędzić trochę czasu razem. Żeby tylko im ten głupi Joseph już nie przeszkadzał...
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że Diana nic nie zmąci. Bo z chłopami już tak jest - tylko któraś zatrzepota rzęsami, to lecą.
:)
Osobiście nie narzekam ,że jeszcze nie są razem, szczególnie, że sama należę do tych potrzebujących czasu by kogoś uznać chociaż za przyjaciela lub przyjaciółkę. Jednak szkoda, że notka taka krótka, dopiero się rozkręcało...
OdpowiedzUsuńEvelin
Zapraszam na nn :)
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Dobrze, że Mike nie słucha się Josepha i spotkał się z Laurą. Jak ja Go nienawidzę! No no kolacja ;) Jeszcze trochę i będzie coś więcej, ale nie popędzam. Wiem, że to musi trochę potrwać. Notka świetna, tylko krótka. Czekam na kolejną. Przy okazji u mnie nowa. Zapraszam
OdpowiedzUsuńAaaaa! Cudownie! Przeczytałam od wczorajszego wieczora wszystko na Waszym blogu i czekam z niecierpliwością na dalsze notki, a szczególnie na kolejne rozdziały opowiadania. :3 I nie spieszcie się z tym, żeby Mike był z Laurą, tak jak teraz jest świetnie, dobrze trzymacie w napięciu. :) Uwielbiam to czytać!
OdpowiedzUsuńSingularity.