Cześć Kochani!
Dziś chciałybyśmy uhonorować cykl notek o trasach koncertowych. Chciałybyśmy to uczynić opisując ostatnią trasę, która nie doszła do skutku i już nigdy nie dojdzie...
Przed wami: THIS IS IT.
Zacznijmy od kilku informacji na temat samej trasy.
Jak wiecie trasa miała składać się z 50 koncertów. Jest to na prawdę ogromna liczba. Koncerty miały odbywać się w Londyńskiej arenie O2. Powiedzmy sobie szczerze. To był za duży wysiłek dla Michaela. 50 koncertów... Oczywiście. We wcześniejszych latach potrafił mieć przynajmniej dwa razy więcej występów i do tego w trasie. Ale teraz Michael miał 50 lat i nie miał już tyle sił. Mimo to, starał się podołać, wkładał w to wszystkie swoje siły.
Trasa miała rozpocząć się 8 lipca 2009 roku i zakończyć 6 marca 2010. Początek trasy został jednak przesunięty, ponieważ zespół potrzebował większej ilości prób. Pierwszy koncert, już po zmianach, planowany był na 13 lipca 2009. Jak wiemy nie doszła do skutku, ponieważ Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009.
Zacznijmy od początku. Po kilku latach "odpoczynku" Michael Jackson chce wrócić na scenę. Po raz ostatni. Chcę zakończyć swoją karierę, ale nie po cichu. Koncerty pozwolą mu pożegnać się z fanami w sposób, których ich zadowoli i przyniosą Michaelowi duży zysk, który pozwoli mu uregulować długi i zapewni spokojne dalsze życie. Michael zaplanował koncerty tylko w Londynie. Przyczyn może być wiele, ale myślę, że głównym powodem był kiepski stan zdrowia naszego Króla.
Ostatnią trasą koncertową Michaela była trasa HIStory, chociaż album o tej samej nazwie nie był ostatnim. W 2001r. pojawił się album "Invincible", który nie doczekał się trasy koncertowej. Ale wróćmy do This is it.
Z moich źródeł wynika, że konferencja prasowa w sprawie This is it odbyła się 5 marca 2009r. Michael ogłosił na niej, że będą to jego ostatnie koncerty, zakańczające jego karierę.
Podczas tej trasy Michael miał zaśpiewać te piosenki, które chcieli usłyszeć jego fani.
"Wanna Be Startin' Somethin'"
"Speechless"
"Jam"
"They Don't Care About Us"
"Bad" / "Mind Is The Magic"
"Human Nature"
"Smooth Criminal"
"The Way You Make Me Feel"
"I Want You Back"
"The Love You Save"
"I'll Be There"
"Shake Your Body (Down to the Ground)"
"I Just Can't Stop Loving You"
"Thriller" / "Threatened"
"Beat It"
"Black or White"
"Earth Song"
"Billie Jean"
"Man in the Mirror"
"This Is It"
"Heal the World"
Jak widać na liście znajdują się również piosenki z czasów, kiedy Michael był jeszcze w zespole "Jackson 5" bądź "The Jacksons". Obecna jest też tytułowa piosenka trasy "This is it".
Michael jako perfekcjonista do każdej piosenki przygotował odpowiednią aranżację. Latające duchy oraz zombie to Thrillera, wielki pająk i żebracy przy Earth Song, armia żołnierzy tupiąca w rytm They don't care about us. Jednak największe zaskoczenie jak i podziw wywołała u mnie aranżacja do piosenki Smooth Criminal. Mike nakręcił nowy teledysk do tej piosenki, ale nawet nie to mnie zachwyciło. Podczas gdy na telebimach wyświetlał się teledysk, Michael stał przodem do "publiki". Nie widział co się dzieje za nim. Mimo to, bazując jedynie na swoim przeczuciu, idealnie wyczuł moment, w którym powinien zacząć śpiewać. Nie mogłam wyjść z podziwu oglądając tą scenę!
Każdy szczegół koncertów był dopracowany. Każda piosenka miała odpowiednią aranżacje, a Michael dopilnował był brzmiały dokładnie tak jak na płycie. Mike miał niesamowity słuch. Potrafił wyczuć najmniejszy dźwięk, który nie pasował do reszty.
Po śmierci Króla organizatorzy koncertów zapowiedzieli, że zwrócą koszty za bilety. Z naszych źródeł wynika, że nie wszyscy te bilety zwrócili. Fani zostawiali sobie bilety na pamiątkę. Jeśli mam być szczera, gdybym tylko miała taki bilet też bym go nie oddała. Miałby dla mniej za dużą wartość sentymentalną.
Billie
Billie
Sama bym chciała mieć bilet na jego koncert. I tak jak Ty bym go w życiu nikomu nie oddała. Szkoda, że nie było dane Michaelowi skończyć tą trasę :(.
OdpowiedzUsuńSzkoda, naprawdę szkoda, że tej trasy nie udało się zrealizować, że Mike odszedł tak wcześnie :'( Sama byłam pełna podziwu, wszystko doprowadzone było do perfekcji. A słuch Michaela - coś niesamowitego, potrafił wychwycić absolutnie każdy dźwięk.
OdpowiedzUsuńBiletu nie oddałabym nigdy w życiu! Byłam 2 razy w życiu na upragnionych/wyśnionych/wymarzonych koncertach i bilety do dziś mają przydzielone specjalne miejsce i nikt ich z tamtąd nie zabierze :)
To mógł być na prawdę wspaniały show :(
OdpowiedzUsuńJak ja żałuje, że ominęły mnie te wszystkie lata, kiedy Michael 'królował'. Później, jak 'Invincible' spiskowo okazało się klapą, miałam tylko 5 lat i byłam za mało kumata. Media, kreujące moje pokolenie, nie przekazywało już nam wartości wprowadzonych przez Michaela, a jego teledyski przestały być puszczane. Pamiętam tylko jak kilka razy widziałam 'bad' 'black or white' 'dirty diana' i chyba 'billie jean' i 'thriller', a z radia pamiętam 'you rock my world', i to pewnie tylko dlatego że wtedy Michael wydał taki singiel. właściwie pamiętam tylko jak widziałam 'bad' i 'black or white', ale jak byłam starsza i zobaczyłam resztę wymienionych teledysków to jakoś pojedyncze sceny kojarzyłam. Jedyne co było nam w tamtych czasach zaoferowane to oglądanie m.in. Justina Timberlake'a, Britney Spears, jakiś boysbandów, Madonny. Jak później zaczęłam 'orientować się w Jacksonie', to zauważyłam podobieństwa i inspiracje u tych artystów wymienionych wyżej (może nie u Madonny).
OdpowiedzUsuńMama chciała ze mną jechać na This is it, ale nic z tego nie wyszło. :( :( :(
Na DVD też nie wszystko jest pokazane, i było ponoć więcej piosenek. np. 'dirty diana'. Michael by temu nie podołał na pewno. Może pierwsze koncerty tylko. Michael na DVD pokazał jakim jest wielkim wizjonerem i geniuszem muzycznym. pamiętam, że ktoś za wcześnie zaczął grać, a on od razu 'nie nie nie, (..) dźwięk musi wybrzmieć. dam znak kiedy dźwięk ma wejść'. jakoś tak to było :).
Aż trudno uwierzyć, że Michael od trasy HIStory wgl nie koncertował (no miał tam jakieś pojedyncze występy, np. z Britney Spears, albo, chyba w 2006 na jakiejś gali wykonał we are the world). Nie koncertował całe moje dzieciństwo. urodziłam się w 1996, kiedy Mike był w Polsce, a po trasie history już był koniec Michaela aż do roku 2009. a wtedy umarł. to dziwne, i chamskie ze strony losu że zniknął na całe moje dzieciństwo :/ . ;p
Szczerze mówiąc kiedy MJ umarł jakoś tego nie przeżywałam, miałam 9 lat nie byłam raczej fanem. Wszyscy wokół mnie mówili o tym jaka wielka szkoda że This is it nie wszedł w życie. Wtedy nic nie wiedziałam o This is it, ale ostatnio oglądałam ten film - i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie widziałam jeszcze większego profesjonalizmu i więcej miłości (miłości nie tylko do muzyki, ale miłości do ludzi z którymi współpracował Mike). Nie mogę się pogodzić z myślą, że tego nie zrealizował - wszyscy ci którzy wątpili że po 10 latach nieobecności na scenie Jackson może zrobić dobre show niebywale by się zdziwili ;) Ale może tak miało być... Cóż, wasz blog bardzo mi się podoba i będę tu zaglądać częściej :) Pozdrawiam gorąco ;)
OdpowiedzUsuńhttp://loveilivesiforever.blogspot.com
Mam film this is it i oglądałem już chyba cztery razy. Sorry że komentuję tak puźno ale byłem na wyjeździe i nie brałem telefonu. Biletów też bym nie oddał. Tobiasz :-D
OdpowiedzUsuńKocham Smooth Criminal z TII i początek Thrillera, zawsze mam dreszcze jak widzę tą krew lądującą na szybie. Kurcze ile ja bym dała, żeby ten koncert obejrzeć chociażby w telewizji. Już nawet nie mówię na żywo, bo to szczyt marzeń, ale w TV. Chodzi mi nie o to, co możemy obejrzeć w This Is It tylko o koncert już jako całość. Michael zawsze potrafił wykorzystać to, co technika mu zaproponowała i to wykorzystywał to na całego. Na przygotowaniach do TII nie jesteśmy tak naprawdę w stanie zobaczyć tego całego BUM, bo to tylko przygotowania. Eh... szkoda
OdpowiedzUsuńNo właśnie jeśli tylko same próby i przygotowania potrafiły zrobić tak wielkie wrażenie to jak musiał by wyglądać sam koncert. Ale niestety to pozostanie już tylko w naszych marzeniach :(
OdpowiedzUsuń