Billie
sobota, 25 stycznia 2014
This is it.
Billie
wtorek, 21 stycznia 2014
Opowiadanie część 16!
PS: Chciałybyśmy was przeprosić. Ta część została dodana z lekkim wyprzedzeniem, niedokończona. Była to pomyłka i wina wciąż zacinającego się Internetu. Bardzo was przepraszamy.
Billie.
Po powrocie do domu od razu poszłam do pokoju Andrew.
- Nie uwierzysz kogo dziś spotkałam! - zaczęłam mówić już od progu.
- No kogo? - zapytał.
- Tatum! Żądała, żebym z Tobą porozmawiała o waszym powrocie do siebie. Bezczelna!
- Znowu ona? - westchnął Andrew.
- Jak to znowu? - zapytałam zaciekawiona.
- Od jakiegoś czasu ciągle mnie nachodzi. Przeprasza, prosi o wybaczenie. To jest męczące. A ja jej już nie ufam. I nie jestem w stanie jej zaufać. - widziałam w jego oczach smutek. Ta sprawa na prawdę go dotknęła. Tatum była jego pierwszą miłością.
- Hej braciszku. Nie przejmuj się! Chcesz usłyszeć coś zabawnego?
- No mów...
- Podczas rozmowy z Tatum byłam strasznie wściekła. A ona zachowywała się tak okropie! Na początku udawała skruszoną dziewczynę, która na prawdę chce coś zmienić. Ale kiedy jej odmówiłam pokazała jaka jest na prawdę. Strasznie mnie to zirytowało. Kiedy ona się odwróciła, nie wytrzymałam i popchnęłam ją. "Biedna" Tatum wylądowała twarzą w błocie! - mówiąc to śmiałam się do rozpuku.
- Na prawdę?! O matko! Chciałbym to zobaczyć. - Andrew tak się śmiał, że ledwo mówił.
- Dobra braciszku. Idę się położyć. A Ty się już nie martw. - przytuliłam go na dobranoc i poszłam do siebie. Podeszłam do radia, włączyłam muzykę i siadłam na łóżku. Los chyba ze mnie kpił bo usłyszałam JEGO piosenkę. Właśnie teraz. Nie chciałam jej słuchać. Podeszłam do radia i szybko je wyłączyłam. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, że muszę to przerwać. Odkochać się. Prawda jest taka, że Michael i ja nigdy nie będziemy razem. To się po prostu nie uda.- I z takim nastawieniem poszłam spać.
piątek, 10 stycznia 2014
Trasa HIStory
Cześć Kochani!
Na początku, wybaczcie za kolor czcionki, ale jestem informatycznym "geniuszem" i ciężko mi jest ogarnąć nawet podstawowe rzeczy w tej dziedzinie. Odnośnie tego tematu chciałam podziękować UnknownYou123 za pomoc w udoskonaleniu bloga oraz mojej Billie za wcielenie tego w życie. Chciałam wyjaśnić małe zmiany na blogu:
1. Zdecydowałyśmy się na zmianę głównego zdjęcia. Teraz jest na nim Michael z ery "Off the wall". Dlaczego? Wpadłyśmy na pomysł, że zdjęcie będzie zależało od tego na jakim etapie jest MJ w naszym opowiadaniu. Kiedy przejdziemy do czasów Thillera zmienimy zdjęcie itd. :)
2. Powstał spis treści oraz osobna zakładka z opowiadaniem, aby nowi czytelnicy mogli łatwiej odnaleźć wcześniejsze posty.
3. I dodatkowa zakładka - Pytania do nas. Zachęcamy do zadawania pytań. Może chcecie się czegoś o nas dowiedzieć, o naszym blogu, czy o Michaelu. Zachęcamy! ;) Pytania możecie zadawać gdzie chcecie. W tej zakładce albo wysyłać na maila. ;)
Dziś w końcu kończę nasz cykl o trasach Michaela. Co o niej sądzicie? Nie ma co ukrywać, że Michael zaśpiewał podczas niej wiele piosenek z playbacku. Zastanawialiście się kiedyś może dlaczego? Trudno mi uwierzyć w koncepcję zwykłego lenistwa, ponieważ to w ogóle do niego nie pasuje, MJ był perfekcjonistą. Która z tras była waszą ulubioną?
Diana
HIStory World Tour to trzecia i ostatnia
światowa trasa koncertowa Michaela Jacksona, promująca składankę jego
największych przebojów pt. "HIStory" (pełny tytuł tego wydawnictwa
brzmi "HIStory: Past, Present And Future - Book I") z 1995 r. oraz
płytę z nowymi utworami oraz remiksami nowych utworów z drugiej płyty
wydawnictwa "HIStory" pt. "Blood on the Dance Floor (HIStory in
the Mix)", która została wydana dwa lata później (w 1997 roku) Trasa
rozpoczęła się 7 września 1996 w Pradze i
zakończyła 15 października 1997.
W kilka godzin po rozpoczęciu australijskiej części
trasy, 14 listopada 1996, Michael Jackson poślubił Debbie Rowe, w
cywilnej ceremonii w Sheraton on the Park Hotel w Sydney.
Koncert w Seulu w Korei Południowej na
stadionie Chamsil Olympic Stadium został sfilmowany - był on
sprzedawany na kasetach wideo w Azji. Oba koncerty w Sydney zostały również
sfilmowane - jeden z nich był transmitowany w Australii w 1997. Michael był
pierwszym artystą pop, który wyprzedał koncert na Aloha Stadium, w Honolulu na
Hawajach. Zagrał dwa całkowicie wyprzedane koncerty przy frekwencji 35,000
widzów.
I to nad czym najbardziej ubolweamy- koncert w Polsce nie został sfilmowany. :(
I
Podczas tournée Jackson dał również swój pierwszy i jedyny koncert
w Polsce na lotnisku Bemowo w Warszawie. Szkoda, że tylko jeden. Gdyby nie ten durny komunizm (jak zwykle mam skłonności do tworzenia historycznych wniosków) być może Michael odwiedził by nas dużo wcześniej... Ale cóż, ważne że dał nam chociaż jeden koncert. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego jest okropny deficyt zdjęć z tego koncertu. Rozumiem, że nagranie go było zakazane, ale zdjęcia też?
Dwa miesiące przed rozpoczęciem trasy
"HIStory" Jackson zagrał darmowy koncert w Amfiteatrze w Parku
Jerudong Bandar Seri Begawan w Brunei dnia 16 lipca 1996 r. W wydarzeniu
uczestniczyło 60.000 widzów. Koncert odbył się z okazji pięćdziesiątej rocznicy
urodzin Hassanal Bolkiah, sułtana Brunei. Na widowni zasiadła rodzina królewska
Brunei (choć sam Solenizant nie pojawił się na koncercie). Duża część koncertu
przypominała występy z trasy "Dangerous World Tour", w tym stroje Michaela i lista
utworów. Podczas występu piosenka "Heal The World" nie została
wykonana, choć Michael zaśpiewał ją podczas tras "Dangerous" i
"HIStory". Zapis koncertu (w wysokiej jakości) został ujawniony w
Internecie. Wysokiej jakości kopie VHS również wyciekły.
- Ja osobiście uwielbiam "Human nature" z tego koncertu. I ten genialny uśmiech, który zawsze poprawia mi humor ;)
Billie&Diana
piątek, 3 stycznia 2014
OPOWIADANIE - część 15
Witajcie! Wybaczcie za opóźnienie. W tej części przeskoczyłyśmy o jeden rok do przodu, dlatego też jest dzisiaj sporo przemyśleń głównej bohaterki oraz mały zwrot akcji. Mam nadzieję, że wam się spodoba! Zapraszam do czytania i komentowania! ;)
Zapomniałabym... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2014 ROKU!
Diana
wrzesień 1980
Od ostatnich wydarzeń minął już rok. Zapewne pomyślicie, że wiele się w moim życiu zmieniło, że ja i Michael.... Niestety muszę zaprzeczyć. Osiemnaste urodziny zbliżają się wielkimi krokami, a moje życie uczuciowe praktycznie nie istnieje. Jedyną rewolucją, która nastąpiła, to uświadomienie sobie moich uczuć do wieloletniego przyjaciela. Bardzo długo się przed tym broniłam, nie chciałam się przyznać, nawet samej sobie. Najgorsze jest to, że wcale nie poczułam się szczęśliwsza, bardziej radosna. Można powiedzieć, że stało się wręcz odwrotnie. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo chciałabym, aby było tak jak dawniej. Z jednej strony przebywanie z Michaelem było jednym z najpiękniejszych momentów, które mogły mi się przytrafić, a z drugiej stawało się dla mnie coraz bardziej męczące. Czułam się przy Michaelu strasznie skrępowana, ponieważ panicznie bałam się, że wszystko wyjdzie na jaw. Chyba po prostu nie potrafiłam już przy nim być sobą. Najgorsze jest to, że przez to zaczęłam psuć naszą relację. Mike nie był tak otwarty jak kiedyś, unikał niektórych tematów rozmów. Przykładem jest niedawne zdarzenie: Postanowiłam spróbować zrobić w końcu pierwszy krok i wspomniałam delikatnie, że stał się bardzo przystojnym facetem. Liczyłam na to, że podziękuje lub obróci to w żart, ale on powiedział:"Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz!" i wybiegł z mojego pokoju. Nie mam nawet siły opowiadać jak się wtedy poczułam.
Zmieniając temat, dziadziuś na szczęście doszedł do siebie, jednak po ostatniej "przygodzie" musiał zacząć zażywać regularnie lekarstwa. Tamte wydarzenia spowodowały, że zaczęłam skupiać więcej swojej uwagi na moim ukochanym staruszku.
W tym roku ukończyłam również w końcu szkołę średnią. Na początku było mi strasznie przykro, ponieważ wyniosłam z niej wiele wspaniałych wspomnień, poznałam świetnych znajomych. Wiedziałam, że przynajmniej na początku będzie mi brakowało także niektórych nauczycieli, którzy byli nie tylko prawdziwymi profesjonalistami w swoich dziedzinach, ale także bardzo życzliwymi ludźmi. Z drugiej jednak strony cieszyłam się, że uwolniłam się od znienawidzonych przeze mnie lekcji matematyki. Najfajniejszym jednak aspektem był fakt, że dołączyłam do Stacy i również osiągnęłam “status” studentki. (Jest ona o rok starsza.) Znając moje niezdecydowanie, oczywiście miałam problem z wybraniem odpowiedniego kierunku studiów.
* **
Ostatnio po dłuższej przerwie postanowiłam spotkać się z Michaelem, by pochwalić się swoją decyzją. Telefonicznie zaprosiłam go do siebie do domu. W głębi serca miałam cichą nadzieję, że będzie zadowolony i dumny z mojego wyboru.. Bardzo chciałam ocieplić nasze trochę zaniedbane stosunki.
- Witaj Michael!
- Cześć Lauro! - przywitał się ze mną, delikatnie mnie obejmując, co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Dawno się nie widzieliśmy...
- Masz rację, ale mam nadzieję, że rozumiesz... Mam ostatnio dużo pracy, rozpocząłem wstępne prace nad moim nowym solowym albumem.
- Oczywiście - odparłam i delikatnie położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
- Może lepiej powiedz co u ciebie? Jakie masz plany dotyczące studiów?
Tylko czekałam na to pytanie. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać:
- Będę studiować sztukę w Chicago!
- Naprawdę?! - Gdy Michael usłyszał moją odpowiedź, dostrzegłam wyrazisty blask w jego oczach.
- Tak!
- Przeprowadzisz się tam, czy będziesz dojeżdżać?
- Na razie stawiam na dojazd. Nie jestem chyba jeszcze gotowa na opuszczenie rodzinnego domu, a szczególnie małego Philipa. Planujemy jednak ze Stacy, że w następnym roku akademickim wynajmiemy razem mieszkanie.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś, Łobuzie?!
- Nie chciałam zapeszać, ponieważ obawiałam się, że się nie dostanę.
- Jestem z Ciebie bardzo dumny!
- Dziękuję! Ja w końcu z siebie też!- Po tych słowach rzuciliśmy się sobie w ramiona, skakaliśmy, tańczyliśmy na łóżku - jednym słowem zapanowało istne szaleństwo.
- Chyba oszaleliśmy... Boziu, ale mi gorąco- zawołałam siadając w końcu w fotelu. -Ściągnij sweter, jest naprawdę ciepło.
- Nie, nie jest.
- Michael, żartujesz? Na dworze jest około 25 stopni, a do tego po tylu wariactwach można się udusić.
- Naprawdę nie jest gorąco.
- Mike.. Może ty jesteś chory, masz gorączkę?- Szybko dotknęłam ręką jego czoła. - Nie rozumiem. Nic na to nie wskazuje.
- Właśnie...
- Ej... co się dzieje?
- Naprawdę nic Lauro.
- Ostatnio zrobiłeś się bardzo skryty.
- Nie, skąd. Odnosisz takie wrażenie, ponieważ mamy dla siebie mało czasu.
- Moim zdaniem to nie to. Kiedyś było o wiele więcej przeszkód, a wyglądało wszystko zupełnie inaczej.
- Skąd wiesz? Może jest teraz ich jeszcze więcej?- w głosie Michaela pojawiało się zdenerwowanie.
- To powiedz mi o co chodzi, jakoś sobie poradzimy.
- Nie wszystko da się zmienić.
- Jeśli się tylko chce, to można.
- Nic nie rozumiesz! Proszę Cię przestań się mnie o wszystko wypytywać!- w tym momencie podniósł głos i ruszył ku drzwiom.
-Michael! Ja się po prostu o ciebie martwię! - próbowałam go zatrzymać, ale chyba już nie usłyszał moich słów.
Zrezygnowana opadłam na łóżko i wtuliłam się w poduszkę. Czułam się okropnie. Znowu zawaliłam, a pragnęłam żeby było tak jak dawniej, nie wspominając o złudnych marzeniach. Nie chciałam płakać, próbowałam być silna, ale ta napięta sytuacja między nami bardzo mnie bolała. Nie wiedząc kiedy zasnęłam.
Obudziła mnie mama, która przyszła powiedzieć mi, że Stacy do mnie dzwoniła. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół by oddzwonić i porozmawiać. Domyślałam się jaką miała do mnie sprawę. Od kilku tygodni usiłowała poznać mnie ze swoim nowym chłopakiem. To nie jest tak, że go nie lubię albo mam coś do niego bez powodu. Tak naprawdę bałam się tego spotkania. Cholernie się bałam. Dlaczego? Czułam, że mogę się nieodpowiednio zachować. Nie chciałam widzieć ich uścisków, przytulania, promieniującego od nich szczęścia. Wystarczyło, że codziennie spotykałam obce pary na ulicy, które sprawiały, że serce zaczynało kłóć mnie bardzo boleśnie. Nigdy nie sądziłam, że będę nieszczęśliwie zakochana. Z dnia na dzień czułam, że moje uczucie do Michaela nie jest zwykłym zauroczeniem. Boże... Chwilami czułam się jak książkowy Werter. Wiedziałam że moje nadzieje się nie spełnią, a równocześnie nie potrafiłam uwolnić się od tej miłości. Nie chciałam się jednak zachowywać jak egoistka. Postanowiłam wziąć się w garść i umówić się na spotkanie ze Stacy i Tomem.
* * *
-Witaj Kochana! Poznaj mojego chłopaka Toma. - powitała mnie Stacy, w naszej ulubionej kawiarnii.
- Cześć, miło mi. - Rękę podał mi wysoki, elegancki brunet. Przyznam, że już sam jego wygląd zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Miał jasną cerę oraz średniej długości, kruczoczarne włosy, oczywiście pełne objętości jak na ówczesną modę przystało i lekki zarost. Ubrany był w markowy, czarny, garnitur, granatowy krawat. Najważniejszy był fakt, że na jego twarzy ciągle gościł uśmiech. Stałam chyba dłuższą chwilę przyglądając się nowemu znajomemu, gdyż z osłupienia wyrwała mnie Stacy:
- Halo! Ziemia do Pani! -Tom nie przejmuj się, Laura często łapie zawiasy.
- Bardzo śmieszne. Widzę, że Stacy opowiada o mnie różne głupoty -zaśmiałam się.
- Tak, dużo o tobie mówi, ale to są same superlatywy. Gołym okiem widać, że jesteście prawdziwymi przyjaciółkami.
- Nie może być inaczej!- oznajmiłam i ceremonialnie objęłam Stacy.
Nasze spotkanie było krótkie, ale za to bardzo sympatyczne. Czułam, że możemy stworzyć fajną paczkę, a moje wcześniejsze obawy zostały szybko rozwiane. Nie myślałam o Michaelu, lecz cieszyłam się szczęściem tej pary. Byłam bardzo zadowolona z wyboru mojej przyjaciółki. Tom okazał się kulturalnym, ułożonym facetem, studiującym prawo. Nie wspominając oczywiście o tym jaki był przystojny.
-Nic dodać nic ująć!- zawołałam, kiedy tylko zostałyśmy same.
- N prawdę go polubiłaś?
- I to jak! Jest zupełnym przeciwieństwem twojego byłego.
-To było dawno i nieprawda.
-Dokładnie! Nigdy nie było Lucasa!
-Tylko nie waż mi się odbijać Toma!
-Nie żartuj. Przecież jesteśmy przyjaciółkami. Zresztą wiesz.
- Co wiem?
- No Mike...
-No tak... A właśnie! Jak to między wami tak naprawdę jest? Jesteś tak skryta pod względem swoich uczuć, że może się za chwilę okazać, że szykuje się wesele, a ja nic o tym nie wiem!
- Jakie wesele... Nic nie jest - odparłam zrezygnowana.
-Nic?
-NIC!
- Przecież jesteście najlepszymi przyjaciółmi,a to jest idealna droga do tego, by jeszcze polepszyć wasze stosunki.
- Jest gorzej niż było.
-To niemożliwe! - Stacy prawie krzyknęła z niedowierzania.
-A jednak. Nie możemy się dogadać. Dziś znowu się pokłóciliśmy. Ja już nie mam siły! Nie wiem co znowu źle zrobiłam- zaczęłam płakać Stacy w ramię.
-Wszystko się ułoży, nie martw się. Jestem z tobą. - Przyjaciółka mocno mnie objęła.
***
Tydzień po ostatnim spotkaniu z Michaelem zdecydowałam się przerwać tę niezręczną sytuację. Nie zważając na, to że w jego domu mogą być wszyscy, łącznie z Josephem, stałam na jego wycieraczce i mocno naciskałam dzwonek.
Drzwi otworzył mi Jermaine.
- Co ty tu robisz?!- zapytał wrogo.
- Cześć! Nie przywitasz się ze mną?
- Chyba nie mam ku temu powodów.
- Skoro tak uważasz. Jest Michael?
- Czego ty od niego chcesz?
- To chyba nie jest twoja sprawa.
- To mój brat. Odczep się od niego.
- Czy jest Michael?- powtórzyłam, znacznie głośniej.
-Spadaj! -odwarknął i kiedy już złapał moje ramię, by mnie wyrzucić, w progu stanął zdziwiony Mike.
- Co się tu dzieje?
-Laura chce czegoś od ciebie. Mówiłem jej, aby się odczepiła, ale widocznie trzeba postępować z nią siłą.
- Zostaw ją!
- Co? Przecież my nie mamy z nimi kontaktu...
- Przyjaźnię się z Laurą i dlatego czy to ci się podoba czy nie, pójdzie ze mną to mojego pokoju - mówiąc to mój wybawiciel podał mi rękę i przeprowadził mnie przez próg.
Będąc już w środku, Michael zapytał mnie:
- Dlaczego tu przyszłaś? Przecież wiesz, że moja rodzina nic nie wiedziała o naszej znajomości.
- Miłe powitanie.
- Nie o to chodzi.
- A o co? Boisz się przyznać, że przyjaźnisz się z kimś takim jak ja? No tak, kim ja właściwie jestem w porównaniu do ciebie.
- Wiesz, że nie w tym jest rzecz - mówiąc to, znacznie się do mnie zbliżył. Wiesz jaki jest Joseph. Zresztą sama widziałaś kilka lat temu.
- To znaczy, że wcale się nie zmienił od tamtego czasu?
- Tak... Nienawidzi mnie.
- Nie mów tak, to twój tata.
- Nie mogę znieść tego, że wciąż tak nas poniża, szczególnie mamę. Nie znosi mnie, bo buntuję się gdy nas źle traktuje. Z drugiej strony nie chce ze mnie zrezygnować, bo jestem dla niego maszynką do robienia pieniędzy.
-Przepraszam... Strasznie mi głupio. Chyba powinnam już pójść, narobiłam ci i tak już wystarczająco dużo kłopotów.
- Nie Lauro! Zaczekaj!- Chcąc mnie zatrzymać szybko złapał moją dłoń. - Chyba miałaś do mnie jakąś ważną sprawę.
-W zasadzie tak...
- Więc o co chodzi?
- Chciałam... Chciałam dowiedzieć się co złego zrobiłam?
- Żartujesz?
- Nie, przecież widzę, że za mną nie przepadasz.
-Laura, chyba oszalałaś. - Zdezorientowany Mike usiadł na kanapie.
-Nie oszalałam. Przecież wiem co się dzieje. Mam już tego dość. Powiedz mi co mam zrobić, powiedz że już masz mnie dość, że nie chcesz się ze mną spotykać, ale bądź szczery! Ja już dłużej tego napięcia nie przeżyję. Nawet nie wiesz jak bardzo cierpię, gdy mnie unikasz, nie chcesz ze mną rozmawiać, śmiać się ze wszystkiego, nie dasz się nawet dotknąć, czasem nawet wychodzisz bez słowa. Wiem, że mam wiele wad, jestem nieznośna, moja osobowość jest bezpłciowa, chwilami inteligencja nie przekracza poziomu zera.. Powiedziałam coś nie tak? Znalazłeś sobie dziewczynę? Przeszkadzam ci w pracy? Powiedz mi, bo ja już nie daję rady! Proszę cię! - krzycząc ostatnie słowa, zasłoniłam twarz dłońmi i zaczęłam szlochać.
- To nie tak…- Poczułam dłoń Michaela na moim ramieniu.
- A jak? Już nie mam pomysłu, gdzie mogłam zawalić, kiedy cię skrzywdziłam, zawiodłam.
- Nic nie zrobiłaś. Nie masz prawa się obwiniać. Jesteś idealna, nic nie zmieniaj. Bardzo cię lubię i dlatego czasem tak się zachowywałem. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak cię tym ranię. Przepraszam.
-Skoro nic nie zrobiłam, to o co chodzi? - Niepewnie podniosłam głowę do góry i spojrzałam na Michaela.
Ten wziął głęboki oddech i podszedł do okna. Obrócił się do mnie plecami i patrzył w jeden punkt.
- Oddaliłem się od ciebie, bo bałem się odrzucenia.
- Co ty mówisz? Nigdy bym tego nie zrobiła.
-Laura... Jestem chory.
-Boże Michael! Co się stało?- Podeszłam do niego, jednak on nie spojrzał na mnie nawet na chwilę.
- Niedawno zdiagnozowano u mnie bielactwo nabyte.
- Co to za choroba?
- Jakiś czas temu zauważyłem kilka białych plamek, na plecach i nogach. Potem pojawiły się kolejne, co trochę mnie zaniepokoiło. Zdecydowałem się skonsultować to z lekarzem. Po badaniach okazało się, że mam właśnie tę chorobę. Moja skóra, stopniowo, miejscami traci pigment. Nie ma na to lekarstwa, plamy z czasem będą się powiększać, będzie ich coraz więcej. Nie wiem ile to potrwa, kilka lat, czy kilkadziesiąt, ale w końcu moje ciało nie będzie mieć barwy, będę wyglądać jak trup! Na razie tego nie widać, ale... Laura nawet nie wiesz jak się boję, co będzie za kilka lat. Jak będą ludzie na mnie patrzyli? Przecież jestem czarnoskóry. Co powiedzą media? Pewnie wymyślą jakieś bzdury... Nikt nie będzie mnie słuchać, nie wspominam nawet o tym, jak będę się czuł już sam ze sobą. - w tym momencie zakrył twarz.Czułam, że ma łzy w oczach.
Bez zastanowienia podeszłam do niego i objęłam jego twarz dłońmi.
-Nie bój się! Chyba uważasz mnie za jakąś idiotkę, skoro myślałeś, że tylko dlatego się od ciebie odwrócę.
-Nie zdajesz sobie sprawy, jak wkrótce mogę wyglądać. Nie będziesz chciała na mnie patrzeć.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Zawsze będę chciała to robić.
Po tych słowach stanęłam na palcach i wtopiłam się w jego wargi. Poczułam, że Michael objął moje biodra. Wtedy dopiero uświadomiłam sobie co ja najlepszego zrobiłam i wyrwałam się z jego objęć. Zobaczyłam zdezorientowane oczy Michaela, a postawa przypominała słup soli. Widząc jego reakcję zrozumiałam, jak bardzo się wygłupiłam. Przez jeden idiotyczny ruch zepsułam wszystko, co było dla mnie najważniejsze. Serce biło mi jak młot, byłam przerażona. Wydusiłam z siebie jedynie ciche "przepraszam" i wybiegłam, jak najszybciej z jego domu.