sobota, 9 listopada 2013

OPOWIADANIE - Część 13

    

         Witajcie Kochani! Przepraszam was za długą nieobecność, ale mamy małe kłopoty z bloggerem. Nie wiem dlaczego wskakuje mi ciągle białe tło, gdy coś przekopiuję. Może ktoś wie? Proszę o pomoc.;) Dodatkowo rozszerzenia w szkole powodują, że nie mamy na nic czasu. Dlatego proszę: wybaczcie i czytajcie!

Diana    

       

 

        Zapach gorącej czekolady unosił się po całym domu, mimo że kosztowaliśmy ją w tylko jednym pomieszczeniu. Od dziecka ją uwielbiałam, a co gorsze miałam do niej ogromną słabość... Moim zdaniem to najlepsza przyjaciółka na kobiece smutki i sądzę, że tylko jednostki, które wiecznie liczą kalorie mogłyby się ze mną nie zgodzić.  

     Ten ciepły napój był tylko jednym, małym dodatkiem, w porównaniu z tym, co znajdowało się na kuchennym stole. Kiedy mama zobaczyła, że wchodzę do domu nie tylko ja, Andrew, ale także i Michael, którego bardzo dawno nie widziała, nie musiałam jej tłumaczyć, że pogodziliśmy się  i już wszystko jest w porządku. Mama od zawsze miała wspaniałą intuicję, która bezbłędnie nią kierowała.  Jak to miała w zwyczaju przywitała się z nami najserdeczniej jak tylko jest to możliwe i dyskretnie do mnie mrugnęła. Błysk w oku mamy przemówił do mnie od razu - szykowała się wielka niezapowiedziana impreza. W ciągu trzydziestu minut moja kochana i niezawodna "wróżka" wyczarowała wiele smakołyków. Nikt nie mógł wyjść z podziwu, ale wyrzuciła z lodówki co tylko miała - dosłownie. Mama była bardzo przejęta zaistniałą sytuacją, jednak z jej twarzy nie schodził uśmiech. Z daleka można było dostrzec  że promieniała szczęściem. Siedząc przy stole i poruszając wszystkie możliwe tematy, nie mogłam się oprzeć, by nie zerknąć od czasu do czasu na Michaela. Dlaczego? Dobre pytanie... Naprawdę nie mam pojęcia i jestem w tym stwierdzeniu szczera... Od jakiegoś czasu przestałam rozumieć własną siebie. Kiedyś  nie potrzebowałam obecności Michaela, przynajmniej tak często. Teraz brakuje mi jego uśmiechu, oczu, dotyku. Wystarczy, że nasze spojrzenia na chwilę się spotkają, a ja czuje się już bezpieczna, mam gwarancje że jest w pobliżu. Z jednej strony było to przyjemne uczucie, ale z drugiej czułam ogromny wstyd i niezręczność. Coraz bardziej zaczynało przerażać mnie to, że w pewnych sytuacjach przestałam panować nad samą sobą.

Dobry nastrój popsuło nagle opuszczenie przez Andrew'a  naszego towarzystwa. Wiedziałam, że nie mogę go w tej sytuacji zostawić samego. Nie zwracając na nikogo uwagi, pobiegłam za nim po schodach.

 

       -  Andrew, braciszku... Wszystko się ułoży. Ona nie była ciebie warta. Jestem pewna, że wkrótce poznasz jakąś fajną, uczciwą dziewczynę!

- Wiesz... Nie wiem czy tego chcę. Nie wyobrażam sobie kolejnych zawodów, upokorzeń.- Kiedy go słyszałam w tamtym momencie, miałam wrażenie, że za chwilę rozpłacze się jak dziecko.

- Teraz tak mówisz, a za kilka dni znów będziesz biegał na randki. Gwarantuję!

- Chyba jednak zostanę wolnym strzelcem...

- Andrew, nie jesteś mną!

- Tobą?

- No tak, ja przecież nie chodzę na ŻADNE randki, jestem szarą myszą, dobrą uczennicą. Ty jesteś zupełnie innym typem człowieka!

- Nie powiedziałbym...

- Nie rozumiem...?

- Nie jestem głupi! Przecież widzę jak ty patrzysz na Michaela, zresztą on na ciebie podobnie. Na dzisiejszej popołudniowej czekoladzie wszystko sięgnęło zenitu!

-Co ty gadasz?!

- Oczywiście! Kiedy jego wzrok był utkwiony w filiżankę, ty gapiłaś się na niego, jakbyś miała pięć lat i oglądała ulubioną kreskówkę! I to szło w drugą stronę.

-Nieprawda. Dobrze wiesz, że jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi.

-Jeszcze...

Andrew! Ogarnij się!

- Ja Ci życzę szczęścia!

-Ja bardzo lubię Michaela, ale to wszystko! Zresztą co ty w ogóle mi wciskasz....Że ja mu się niby podobam? Bardzo śmieszne! Komu ja bym się mogła podobać? Chyba tylko jakiemuś niewidomemu, głuchemu, głupiemu człowiekowi. Chodźmy lepiej na dół, bo za dużo rozmyślasz. Właśnie, apropo Michaela zostawiliśmy go samego z naszą szaloną rodzinką. Chodźmy!

Prędko pociągnęłam mojego brata za rękę i obróciłam się w stronę drzwi.... W tamtej  chwili wydawało mi się, że dostałam stanu przedzawałowego, gdyż zobaczyłam stojącego, w progu Michaela, którego oczy wpatrywały się na nas z szokiem i dezorientacją. Zdążyłam tylko powiedzieć "Michael" i zobaczyłam gwiazdki w oczach.

 

      Miałam wrażenie, że przebudzam się z długiego, zimowego snu. Próbowałam podnieść powieki, lecz przez kilka minut były ciężkie jak kamienie. Kiedy, w końcu nabrałam siły na wykonanie tak prostej czynności, spostrzegłam, że jestem otoczona tabunem spanikowanych ludzi. Pierwszy podbiegł do mnie dziadek i zaczął tak mocno potrząsać moimi ramionami, tak że myślałam że wyrwie mi wszystkie kości.

- Dziecko ty żyjesz! Ludzie ona żyje! Nic ci nie jest skarbie? Chodźcie do niej wszyscy! Co tak stoicie jak nietomni? Stary dziadek ma się dzieckiem zajmować? Koniec Świata!

"Koniec świata"-  pomyślałam, widząc nad sobą kilka głów, z różnymi, dziwnymi wyrazami twarzy.

- Nic mi nie jes... - chciałam powiedzieć i pospiesznie wstać, jednak przerwała mi mama.

-  Kochanie! Nie ruszaj się! Jesz za mało witamin, dlatego jesteś słaba, blada i do tego zaczynasz nam mdleć! Od dziś będę cię pilnować!

- Mamo, to tylko omdlenie.

-I dlatego pójdziemy na badania.

-  Już jest wszystko w porządku, naprawdę... Zostawcie mnie samą, strasznie tu duszno.

- Dobrze, dobrze, odpocznij! Jakby coś się działo to od razu nas wołaj!- 

- To może ja uchylę okno?!- Mike niespodziewanie wyszedł z szeregu.

-Dobry pomysł! Właśnie, Michael, jeśli możesz zostań z Laurą na wszelki wypadek- dodała, mama, z której panika powoli zaczynała uchodzić.

Słysząc to miałam ochotę wgnieść się głęboko w łóżko, tak aby nikt mnie nie mógł dostrzec.

- Oczywiście- odparł cicho.

 

    Kiedy tłum przewinął się do innego pomieszczenia, zostaliśmy z Michaelem sami. Czułam się głupio i nieswojo, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że mój przyjaciel słyszał całą moją rozmowę z Andrew'em, a przynajmniej ten najbardziej kłopotliwy fragment. Przekręciłam się na bok i spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam , że muszę go przeprosić. W tym momencie usłyszałam jego słowa:

-Przepraszam, nie powinienem podsłuchiwać

- Ale... Naprawdę, wiem, że to było głupie zachowanie z mojej strony, jednak kiedy zostałem sam z twoimi rodzicami i dziadkiem, poczułem się niezręcznie, więc postanowiłem dołączyć do was.

-Przestań... To ja cię powinnam przeprosić! Po pierwsze za to, że zostawiłam ciebie samego, po drugie musiałeś być świadkiem tej bezsensownej konwersacji.

-Bezsensownej?

- Tak! Andrew, ma doła i dlatego snuje jakieś niepotrzebne wnioski. Ja naprawdę szanuję naszą przyjaźń i nie oczekuję od ciebie niczego więcej. Jesteś dla mnie ogromnym oparciem, zawsze potrafisz mi pomóc... Dziękuję. Cieszę się, że jest tak jak jest. Naprawdę strasznie cię przepraszam - zaczęłam opowiadać, co mi tylko ślina na język przyniosła, by jak najszybciej doprowadzić do końca tej niezręcznej sytuacji. Bardzo się bałam, że przez to co usłyszał wcześniej, wystraszy się i odrzuci mnie, a nasza znajomość będzie bardzo zdystansowana. Na myśl o takiej możliwości robiło mi się słabo i miałam wrażenie, że po raz kolejny "odpłynę"

- Ohh.. Lauro nic się nie stało. Andrew rzeczywiście ma dzisiaj zły nastrój, stąd te jego dziwne wnioski... Wszystko jest w porządku - wypowiedział te słowa pewnie, jednak wydawało mi się, że słyszałam smutek w jego głosie, albo raczej chciałam go usłyszeć... 

- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, prawda?- dodał.

- Nic się nie zmieniło...- odparłam, niemal szepcząc.

- Przy okazji mam do ciebie prośbę, może oczywistą, ale bądźmy ze sobą zawsze szczerzy, dobrze?

- To jest oczywiste, Michael.- Uśmiechnęłam się sztucznie, ponieważ czułam że jakaś moja część kłamie. W głębi serca pragnęłam, aby powiedział, że to co Andrew sugerował jest prawdą. Zdawałam sobie sprawę jednak, że jest to nierealne marzenie, dlatego też, kiedy po chwili milczenia Michael ścisnął moją dłoń poczułam się zdecydowanie lepiej.


10 komentarzy:

  1. Czemu go okłamała? ;p Jeszcze dłuższa droga do wyjawienia prawdy o ich uczuciach -.- :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na rozwój akcji. Świetna notka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalszy ciąg ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Nie wiem co powiedzieć. Świetna część. Czekam na nexta.
    Jacksonka xD
    Ps. Zapraszam na nn na http://one-life-is-one-chance.blogspot.com/ i na http://incredible-history-of-my-life.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. No własnie! Czemu mu nie powiedziała? Ehh ... mam nadzieję, że nie potrwa to długo ;) U mnie nowa. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmmm gorąca czekolada... <3
    Szkoda, że potoczyła się ta rozmowa tak, a nie inaczej, ale cóż... liczę na Waszą pomysłowość i twórczość i na to, że wszystko zostanie wyjaśnione zgodnie z prawdą :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na pierwszą część opowiadania History of life na http://incredible-history-of-my-life.blog.pl/. Może wam się spodoba?
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiecuję, że przeczytam notkę i skomentuję później, a tymczasem zapraszam do siebie na nn :)
    http://susie-theme.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nową na http://one-life-is-one-chance.blogspot.com/
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń