niedziela, 20 października 2013

CZĘŚĆ 12

Cześć Kochani!

Dzisiejszą notkę zacznę od małego ogłoszenia. :) Chciałabym w kolejnej notce zamieścić rysunki namalowane przez Michaela, ale też te przedstawiające postać MJ narysowane przez fanów. Jeśli ktoś z was narysował/namalował kiedyś Michaela  lub dopiero to zrobi, może wysłać swoją pracę na naszego emaila ( julkaxp95@gmail.com ). Na prace będziemy czekały do 02.11.2013 ( to jest sobota ) Nadesłane prace zostaną podpisane ( waszym imieniem, nickiem czy inną nazwą ) i umieszczone w notce. :)

 

Love!

Billie.

 

Życie bywa skomplikowane. Jednego dnia ktoś jest naszym przyjacielem, a drugiego dnia znika i więcej nie wraca. Zdarza się też, że przyjaciel staję się dla nas kimś więcej. Czy to możliwe, żebym zaczęła traktować Michaela jako kogoś bliższego? Tak, zdecydowanie czułam, że jest on kimś więcej. Nie potrafię jednak określić kim. W moim sercu i umyśle panował chaos. Czy można się aż tak pogubić we własnych uczuciach?

 

- Wszystko w porządku Lauro? - zapytał Michael wyrywając mnie z zadumy. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nadal wtulam się w jego pierś. Zawstydzona odsunęłam się od niego.

- Tak... Nie... Eh, sama już nie wiem - zaczęłam przebąkiwać.

- Wejdź do środka. Porozmawiamy. Może poczujesz się lepiej - odpowiedział. Po jego twarzy widziałam, że na prawdę się o mnie martwi. Michael zaprowadził mnie do swojego pokoju i zbiegł na dół, żeby zrobić mi herbatę. Kilka minut później wrócił niosąc gorące napoje i talerz ciastek.

- Powiedz co Ci leży na sercu - powiedział wręczając mi kubek z ciepłą herbatą.

- Chodzi o Tatum. Ona, ona jest taka fałszywa. Owinęła sobie mojego brata wokół palca, przez co często się kłócimy. On nie rozumie jaka ona jest. Najgorsze jest to, że moja rodzina też tego nie widzi. Myślą, że ona jest wspaniałą dziewczyną! A ona wciąż nastawia Andrewa przeciwko Tobie. Już nie wiem co mam robić. Ja wiem jaki ty jesteś na prawdę i chce, żeby oni też to wiedzieli. Chcę wreszcie przestać kłócić się z bratem, chcę... - zanim się zorientowałam łzy leciały mi po policzkach. Michael od razu mocno mnie przytulił.

- Nie denerwuj się już. Coś wymyślimy. Może porozmawiam z Tatum.

- Michael, to nic nie da. Ona się mści za to, że już nie jesteście razem - zaczęłam.

- Może... może gdybym do niej wrócił, przestała by się tak zachowywać - powiedział niepewnie. Serce mi stanęło. Drżącym głosem zapytałam.

- A chcesz tego?

- Oczywiście, że nie. Ale może wtedy twoje problemy by się skończyły.

- Michael, to nie jest dobre rozwiązanie. Ona osiągnęła by swój cel, a Andrew znienawidziłby Cię jeszcze bardziej. Myślę, że musimy mu pokazać jaka ona jest naprawdę. Zrobimy jakąś zasadzkę czy coś takiego - odpowiedziałam. Moja odpowiedź była szczera, chociaż niepełna. Nie zależało mi żeby konflikt między Michaelem a moim bratem się zaostrzył. A to, że nie chciałam, żeby Michael wiązał się z Tatum to już inna sprawa, o której nie musiał wiedzieć.

- Dobrze Lauro. Powiedz mi jednak, jak chcesz to zrobić nie raniąc go przy tym?

- On i tak będzie cierpiał. Zależy mu na niej, ale ja wiem jaka ona jest. I wiem, że będzie mu lepiej bez niej. Ona go nie kocha. Może... może po prostu umów się z nią na spotkanie. Ja zabiorę ze sobą Andrewa. Usiądziemy na tyle blisko, żeby mógł was słyszeć.

- Masz dobry pomysł. Zastanów się tylko czy uda Ci się go na to namówić. Wiesz, że ostatnio wasze stosunki nie są najlepsze - mówiąc to przytulił mnie mocniej.

- Porozmawiam z nim. Coś wymyślę. On musi poznać prawdę.

 

***

 

Za wszelką cenę chciałem pomóc Laurze. Widziałem jak bardzo cierpi i ile nerwów ją to kosztuje. Czułem się winny... Gdyby nie ja, Tatum nie odgrywała by się na Laurze. Właśnie dlatego zgodziłem się zrobić to, o co mnie poprosiła. Zostawiłem roztrzęsioną Laurę na kanapie, a sam podszedłem do telefonu. Czułem się strasznie nieswojo. Ostatnia rozmowa z Tatum, nie skończyła się najlepiej. Dodatkowo musiałem skłamać... ale czego się nie robi dla bliskich nam osób. Dla Laury byłem w stanie zrobić wiele. Wybrałem numer do Tatum.


- Halo?
- Cześć... tu Michael.
- Wiem, poznałam Cię po głosie. Po co dzwonisz?
- Em... chciałbym się spotkać. Znajdziesz dla mnie czas?
- Widzę,  że zmądrzałeś. Szkoda, że tak późno. Dla Ciebie zawsze znajdę czas Kochanie.  - gdy wypowiedziała te słowa po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałem do niej wracać...
- Proszę nie mów tak do mnie. Po prostu się spotkajmy.
- No dobrze. Za 2 godziny w kawiarni. Chyba nie muszę mówić której.  - Po tych słowach  rozłączyła się. Nie chciałem tego. Widziałem,  że Tatum będzie chciała, żebyśmy do siebie wrócili. Wróciłem na kanapę.
- I co? Powiedz proszę.
- Zgodziła się  - odrzekłem.
- Michael na prawdę jestem Ci wdzięczna. Wiem, że nie powinnam tego od Ciebie wymagać, ale tylko to może zakończyć ten spór.
- Nie przejmuj się. Dam sobie radę  - powiedziałem, chociaż sam w to nie wierzyłem.

                                                ***


      Tak bardzo nie chciałam wracać do domu. Pragnęłam zostać z Michaelem, porozmawiać z nim jeszcze. Niestety mieliśmy plan, którego musiałam się trzymać. Czekała mnie bardzo trudna i ważna rozmowa z Andrewem. Jeśli On się nie zgodzi cały plan pójdzie na marne, a Michael niepotrzebnie spotka się z Tatum. Obawiałam się też spotkania z mamą. Po moim porannym zachowaniu miała prawo się złościć. Z mocno bijącym sercem weszłam do domu. Ani w salonie, ani w kuchni nikogo nie było.  Pomyślałam, że mama pewnie wyszła na zakupy. Stwierdziłam, że mam szczęście, bo uniknę męczących pytań. Ruszyłam na górę prosto do pokoju Andrewa


- Cześć... możemy porozmawiać? - zapytałam drżącym głosem, wchodząc do pokoju brata.
- Nie wiem czy mam na to ochotę... - odburknął.
- Andrew, proszę.
- No dobra, ale masz tylko 5 minut.
- Nie  wiem od czego zacząć - zaczęłam mówić siadając na brzegu łóżka. - Ja wiem, że nie powinnam tak reagować na Tatum. W końcu jest Twoją dziewczyną, ale zrozum... Ja wiem, że ona Cię nie kocha. Ona to robi z zemsty. Chce dopiec Michaelowi. Uwierz mi proszę.
- Nie wierzę Ci Lauro. I jeśli przyszłaś tu tylko po to, żeby obrażać moją dziewczynę, to możesz już iść.
- Andrew daj mi szansę. Jeśli to, co chcę Ci pokazać nie zadziała... Obiecuję, że się odczepię. Dam wam spokój, przestanę się źle zachowywać w obecności Tatum i nie usłyszysz z mojej strony obraźliwego słowa na jej temat. Tylko daj mi szansę.
- No nie wiem Laura... Po tym jak się zachowywałaś nie wiem, czy mogę się na to zgodzić.
- Chcę tylko twojego dobra. Znasz mnie nie od dziś... A ja mam już dość tego, co się między nami dzieje. Brakuje mi mojego brata. - Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
- Hej mała. Nie płacz. Mi też jest źle z tym co się dzieje. - Andrew mocno mnie przytulił. - Dobrze, zgadzam się. Ale jeśli to coś mnie nie przekona, to odczepisz się od Tatum.
- Zgoda. I dziękuję. - Byłam zadowolona. Wierzyłam, że wszystko wróci do normy. - W takim razie zbieraj się. Wychodzimy.
- Jak sobie życzysz siostrzyczko.


                                                                       ***



      Dwie godziny później siedziałem w ulubionej kawiarni Tatum i czekałem na jej przyjście. Byłem bardzo zestresowany. Nie chciałem tego spotkania. Wiedziałem, że ona liczy na coś więcej... Na coś czego  nigdy nie będzie. Robiłem to dla Laury. I to w jakiś sposób poprawiało mi humor.


- Cześć Skarbie. - usłyszałem jej głos. Czułem w jej głosie pewność i zadowolenie.
- Nie mów tak do mnie, proszę.
- Dlaczego nie? Zadzwoniłeś do mnie, wracamy do siebie.
-Tatum, to nie tak. Nie chce do Ciebie wracać. Chcę porozmawiać o Laurze i Andrew. - Kątem oka zacząłem ich szukać. Dostrzegłem Laurę dwa stoliki dalej. Zobaczyłem też Andrew. Był wściekły. Nie mogłem zwlekać. - Powiedz dlaczego to robisz?

                                                                         ***


- Dłużej nie wytrzymam. O co w tym wszystkim chodzi? Czemu ona się z nim spotkała?! - Andrew był co raz bardziej zdenerwowany. 
- Proszę Cię wytrzymaj jeszcze chwilę - błagałam. Michael chyba dostrzegł zdenerwowanie mojego brata, bo zaczął ponaglać Tatum.
- No powiedz mi. Oboje wiemy, że go nie kochasz, że robisz to z zemsty. Ale dlaczego ranisz niewinnego człowieka? Andrew to dobry chłopak. Niczym Ci nie zawinił. To na mnie jesteś zła.
- Masz rację. Jestem zła na Ciebie. Zostawiłeś mnie dla tej całej Laury. A on jest jej braciszkiem, co nie? Z tego co wiem aktualnie ich stosunki nie są najlepsze. - odparła, jak gdyby nigdy nic.
- Tak nie można Tatum. Raniąc innych ludzi doprowadzisz do tego, że zostaniesz sama.


- Idę tam Lauro. Sam się z nią policzę. - zanim zdążyłam coś powiedzieć, Andrew szedł już w stronę Michaela. 
- Nie kocham tego chłoptasia. Nigdy bym z nim nie była... 
- Cześć Tatum. - Andrew wyrósł za jej plecami, jak duch. Tatum prawie spadła z krzesła. Przyznaję. Ubaw miałam po pachy. 
- Andrew, Kochanie... Cześć. - jąkała się.
- Daruj sobie. Wszystko słyszałem. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, które wyrażą to co do ciebie czuję w tym momencie. Michael... Chciałbym Cie od razu przeprosić. Naiwnie wierzyłem w to, co ona mi o tobie mówiła. Ale chyba rozumiesz...
- Nie przejmuj się. Byłeś w nie zakochany. Normalne jest więc, że wierzyłeś w to co mówiła.
- Zapraszam Cię do nas na gorącą czekoladę. W ramach przeprosin. - Uśmiechnął się Andrew.
- Z miłą chęcią. - Michael wstał od stolika i razem z Andrew ruszyli w moją stronę. Mimo, że na twarzy Andrew gościł uśmiech, jego oczy były smutne. Mój brat cierpiał. Można powiedzieć, że byłam winna.

 



Billie&Diana


niedziela, 13 października 2013

Trasa Dangerous!

                        
                                                 DANGEROUS WORLD TOUR

    Witajcie! Tak jak obiecałam dziś dodaję informacje o trasie "Dangerous"!   Wykorzystuję chwilę wolnego czasu, ponieważ mam jutro wolne od szkoły. Jak sami na pewno wiecie, była ona wielkim widowiskiem, pobiła wszelkie rekordy. Ja sama jestem szczęśliwą posiadaczką koncertu z Bucharestu z 1992. Na marginesie bardzo ubolewam nad tym, że tak mało jest dostępnych koncertów Michaela na dvd. Zdaję sobie sprawę, że za prawem do wydania takiego koncertu szły ogromne pieniądze, ale jednak chyba jak każdy fan chciałabym  zobaczyć jak najwięcej . Zresztą na Youtube też szału nie ma, są raczej fragmenty. Informacje o tej trasie zaczerpnęłam z geniusmichael. i wikipedii. Jak wam się podoba ta trasa?  Ja szaleję za nią, Michael nie śpiewał z playbacku ;) Może to się niektórym niespodobać, ale najmniej przepadam za "thillerem", te sztuczne trupie czaszki itd. to nie mój klimat, ale naprawdę KOCHAM Michaela! ;)

Zamieszczam video z Bucharestu:






Trasa "Dangerous" jest największa trasą, jakiej jeszcze żaden piosenkarz nie podjął sie, Michael pobił swój własny rekord z trasy "Bad" [Michael potem pobił i ten rekord z trasą"HIStory"]. 

Michael przeznaczył wszystkie uzyskane pieniądze z Światowej Trasy "Dangerous" na swoją fundację "Heal The World" i inne cele charytatywne. 







Michael sprzedał prawa filmowe do swojego koncertu "Dangerous" w Bukareszcie [Rumunii] do HBO za $20 million aby wyświetlono jego koncert w TV! Umowa jest największa tego typu, jaką zapłaciło HBO za koncert na żywo. Tlewizja otrzyła najwięszy ranking oglądalności w historii HBO [21.4 % rating, 34% share]. Michael został uhonorowany nagrodą "Cable Ace Award". Koncert w Bukareszciet [wykonany dnia Października 01, 1992] był nadawany na zywo w radio i TV w 61 państwach. Reżyser Andy Morahan, który wyreżyserował "Give In To Me" wynajął ponad 14 operatorów kamer aby nagrać koncert. 

Aby trasa nie trwała wiecznie, użyto trzech zestawów. Każdy z nich znajdował się na innym kontynencie. Gdy jeden dopiero rozstawiano, na drugim odbywał się koncert, a trzeci pakowano. Michael i muzycy podróżowali samolotem między scenami. 

Na trasie "Dangerous" było razem 3.5 miliona Ludzi, tj. 69 koncertów. 





Lista Piosenek:


Jam
Wanna Be Startin' Somethin' 
Human Nature 
Smooth Criminal 
I Just Can't Stop Loving You 
She's Out Of My Life 
Jackson 5 Medley [I Want You Back I The Love You Save I I'll Be There] 
Thriller 
Billie Jean 
Working Day And Night 
Beat It 
Will You Be There 
Black Or White 
Heal The World 
Man in the Mirror

 








Wybaczcie za grafikę, ale coś blogger szaleje! ;)
Diana

niedziela, 6 października 2013

CZĘŚĆ 11

CZĘŚĆ 11

 

 

    Servus! Dziękuję za cierpliwość i za to, że wciąż nas czytacie! Ja również Was przepraszam. Dodaję opowiadanie z tygodniowym opóźnieniem, ale mimo tego komentujcie i oceniajcie! Bardzo dziękuję Billie, ponieważ  mnie wyręczyła i napisała notkę o trasie Bad. Ja miałam zepsuty komputer i nie mogłam tego zrobić. Za tydzień tym razem ja przygotuję kolejny opis koncertów MJ. Mam nadzieję że wszystko będzie szło po naszej myśli, a wy wciąż z nami będziecie. ;)

 

Chciałam jeszcze uświadomić fanów o informacjach o Majkulu na pseudo wikipedii...

http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Michael_Jackson

 

Diana 

 

      Promienie porannego słońca brutalnie wtargnęły się pod moje powieki. Nie do końca świadoma  przetarłam oczy i niechętnie je otworzyłam. Mimowolnie spojrzałam na kalendarz i zegarek, stojący na mojej nocnej szafce. Był 10 sierpnia, godzina 9.15. Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam wrażenie, że obudziłam się z jakiegoś długiego, zimowego snu. To ciekawe, że taki najzwyklejszy, codzienny fakt jakim jest dzień miesiąca i godzina, tak bardzo uderzył w moją psychikę. Cóż... ja to tylko ja. Mocno wypuściłam powietrze z ust. No tak... Wakacje uciekają jak oszalałe, a ja oczywiście do tej pory nie zdążyłam zrobić nic sensownego. W tym roku nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, ponieważ Philip jest jeszcze za mały na podróże, a dziadziuś ma jakieś problemy z sercem, więc i on nie miał ochoty na wojaże. Ja, zwyczajna, beznadziejna Laura oczywiście w takim wypadku nie mam żadnego pomysłu na siebie. Chyba jestem największym leniem na świecie. Mój schemat wakacyjnego dnia wygląda zawsze bardzo podobnie: spanie, jedzenie, zabawa Philipem, spacery z psem, sprzątanie, czytanie książek. Nawet od miesiąca nie widziałam się ze Stacy, ponieważ dostała zaproszenie od ciotki, która mieszka w  Nowym Yorku, więc oczywiste jest to, że z niego skorzystała. Zajmuje się tam swoim małym kuzynem. Dzięki temu ciocia nie musi wynajmować obcej opiekunki, a Stacy zarobi sobie kieszonkowe. Jednym słowem zawarły układ obopólnych korzyści. Co prawda, mam jeszcze jednego przyjaciela, ale z nim również do tej pory strasznie się mijałam. Michael - on się nigdy nie nudzi, dużo pracuje, szczególnie tego lata. Od zawsze go podziwiałam. Ma swoją pasję, którą nieprzerwalnie realizuje mimo wielu problemów, które spotyka na swojej drodze. Jest genialny w tym co robi i nigdy się nie poddaje. Nie to co ja. Mam 17 lat, a wciąż nie mogę sobie znaleźć miejsca na świecie… Jestem bez wyrazu, be wyższych ambicji. No może oprócz tego, że w szkole staram się uczyć jak najlepiej. Zdaję sobie sprawę, że nauka jest bardzo ważna, jeżeli chcę osiągnąć coś w przyszłości. Cała ja… zwyczajna szara mysza.

 

- Laura!!! Wstawaj jest 10.00! Powinnaś mi coś pomóc, a nie spać codziennie do tej godziny!- usłyszałam dobiegający z dołu głos mamy. Czy to możliwie, bym przez 45 minut rozmyślała o swoim życiu? Czyli w gruncie rzeczy, o niczym? Właściwie to tak… Ta moja filozoficzna natura!

- Laura wstaniesz w końcu?!

Czasem ja sama mam siebie dość, a co dopiero ludzie, którzy muszą ze mną przebywać. Pospiesznie okryłam się satynowym szlafrokiem i pobiegłam na śniadanie.

 

         Przygotowując sobie owsiankę spostrzegłam, że Andrew również przyszedł do kuchni. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Dlaczego z wyrzutem? Wczoraj po raz kolejny się pokłóciłyśmy. On wciąż nie może zrozumieć, dlaczego nie przepadam za jego dziewczyną, a ja nie potrafię zaakceptować tego, że wierzy w te wszystkie brednie które nagadała mu Tatum. Wiem, że to wydaje się nieprawdopodobne, ale on nadal się jej trzymał i bezgranicznie jej ufał.. Co gorsza, ukochaną mojego brata bardzo polubili także rodzice. Boże... ona naprawdę miała co najmniej trzy oblicza! Na szczęście sztamę trzymał ze mną dziadziuś. Kto jak kto, ale on znał się na ludziach. Kiedy przychodziła do nas Tatum, siadaliśmy razem i komentowaliśmy każdy jej ruch. Teksty dziadka chwilami doprowadzały mnie do histerycznego śmiechu.  Wszyscy patrzyli na mnie, jak na chorą psychicznie osobę, a mnie ten fakt rozśmieszał jeszcze bardziej.  Kto by jednak utrzymał poważną minę, gdyby słyszał od "statecznego", "poważnego" człowieka tekst typu: " Laura! Zobacz! Lakier odprysnął jej na pazurkach! Czyżby została zmuszona do umycia naczyń po śniadaniu?" 
Wracając do sytuacji w kuchni, miałam cichą nadzieję, że Andrew jednak się ze mną przywita. Zawiodłam się. Nic. Kompletnie nic. Nawet na mnie nie spojrzał. Na kilka sekund zamknęłam oczy, by uspokoić myśli i zajęłam się swoim mlekiem.

 

- Mam już tego wszystkiego dość!- niespodziewanie wykrzyczała mama. Byłam w takim szoku, że omal nie wylałam całej owsianki. Z Andrew’em równocześnie zwróciliśmy pytający wzrok na mamę.

- Mam już tego dość- powtórzyła, tym razem nieco spokojniej.

-Czego Mamo? Coś złego się stało?- zapytałam zmartwiona.

-Ty się mnie pytasz? Myślicie, że nie widzę, że ze sobą nie rozmawiacie z Andrew'em? Ile to się już ciągnie? Co chwilę się sprzeczacie! Nie mogę już na to patrzeć! Kiedyś mieliście taki wspaniały kontakt… Co się między wami zmieniło?

Andrew słysząc słowa mamy, chciał zerwać się z krzesła i wyjść, jednak ona była szybsza i przytrzymała go za ramię.

-Andrew, nie zachowuj się jak dziecko. Usiądź, razem zjemy śniadanie i porozmawiamy.

-Nie ma o czym – mruknął.

-Laura o co wczoraj poszło?- zwróciła się do mnie.

Zaczęłam się kołysać do przodu i do tyłu, jakbym miała chorobę sierocą. Tak naprawdę biłam się z myślami i nie wiedziałam co powinnam powiedzieć mamie. Obawiałam się, że jeśli powiem prawdę, Andrew będzie jeszcze bardziej zły. Z drugiej strony nie potrafiłam dłużej jej już oszukiwać.

-Laura…powiedz, proszę- poganiała.

-Mamo! Wiesz, że dziś jest premiera solowego albumu Michaela „Off the Wall”?- spróbowałam się rozchmurzyć i zmienić temat. – Ja już słyszałam tę płytę  przed premierą i jestem zachwycona! Jest genialny!

- A ty znowu o Michaelu? –zapytał ze złością Andrew.

- Czy ja powiedziałam coś złego? Zresztą mógłbyś posłuchać krążka, a nie komentować tego czego nie znasz!- podniosłam głos.

- Jasne… będę słuchać tego chama! Ale pamiętaj jak będziesz kiedyś płakać przez niego, to nie licz na moją pomoc! Ostrzegałem!

-Prędzej będę płakać przez ciebie, niż przez niego!- dodałam, mając już łzy w oczach.

- Dzieci co wy wyprawiacie?! Kłócicie się o Michaela?! Uspokójcie się.

- Mamo! Laura nienawidzi mojej dziewczyny i wcale tego nie ukrywa! Zawsze czuję się jak idiota, kiedy nie daj Boże one się spotkają! I co, mam niby jej za to dziękować?

- Dobrze wiesz, że mam prawo jej nie lubić.

- Taa, bo ci Mikuś nabajerował!

- Laura, jak możesz się tak zachowywać? Przecież Tatum to taka miła i porządna dziewczyna. Jesteście niemal rówieśniczkami. Przecież mogłybyście się zaprzyjaźnić. Powinniście tworzyć wszyscy razem paczkę. Wiesz jacy są chłopcy, czasem potrafią coś przekręcić, przeistoczyć fakty. Nie wiem o co chodzi z Michaelem, ale do brata powinnaś mieć większe zaufanie skoro cię gnidy nie zawiódł, prawda?

Tego było już za wiele. Nie wiem  co we mnie wstąpiło, ale wstałam, uderzyłam pięścią w stół, po czym krzyknęłam:

 

-Nie będę słuchać tych bzdur!

Po tych słowach pobiegłam do pokoju, ubrałam pierwszą lepszą sukienkę i wyszłam z domu. Nie zwracałam uwagi na wołanie mamy, na nierozczesane włosy. Nic się nie liczyło. Szłam przed siebie, zmierzałam w kierunku domu Stacy. Kiedy już przycisnęłam dzwonek do drzwi, dotarło do mnie, że przecież jej nie ma!
- Jestem idotką!- powiedziałam w myślach. -Zresztą to nic nowego- pocieszyłam się, uśmiechając się pod nosem.

 

-Laura? Witaj! Co ty tu robisz?

Drzwi otworzyła mi wysoka, dobrze zbudowana kobieta, o jasnych kręconych włosach do ramion i dużych, niebieskich oczach. To była mama mojej przyjaciółki.

-Ja yyyy….Dzień Dobry. Chciałam się Pani zapytać kiedy wraca Stacy. Nie mogłam się do niej dodzwonić , a bardzo za nią tęsknię.

- Ja też kochanie. Stacy prawdopodobnie wróci z kilka tygodni.

- Dziękuję za informację. A tak przy okazji... Mogłaby mi pani użyczyć telefonu? Muszę pilnie zadzwonić.

-Oczywiście.


Nie czekając na zaproszenie Pani Victorii podbiegłam do słuchawki. Dla wyjaśnienia, mama Stacy nie była zaskoczona moim zachowaniem, ponieważ nasza przyjaźń była już na bardzo zaawansowanym etapie. Kiedy u niej byłam, zachowywałam się jak u siebie w domu i działo się to ze wzajemnością. Mimo że nie łączyły nas żadne więzy krwi traktowałam ją jak prawdziwą siostrę. Przyjaźń z nią dawała mi wiele radości, uszczęśliwiała mnie. Tylko przy niej czułam się w 100% swobodnie, byłam pewna siebie, potrafiłam szaleć, gadać głupoty, nie martwiąc się, o to czy ktoś pomyśli ,że jestem wariatką. Już od szkoły podstawowej obiecałyśmy sobie, że na studiach będziemy razem mieszkać.

 

-Zaraz zaraz… jaki był ich numer telefonu?- zaczęłam się zastanawiać. Po chwili jednak oprzytomniałam i wykręciłam odpowiednie cyferki.

- Halo?

-Cześć… To ja Laura!

-Witaj! Nie musisz się przedstawiać, ciebie nie da się nie rozpoznać!

- Przepraszam, że dzwonię dziś…Ale...

- Nie żartuj sobie ze mnie, dobrze?

- Hah… Więc przejdę do rzeczy. Możemy się spotkać? Dzisiaj? Zaraz?!

- Coś się stało?

- Nie… Po prostu chciałabym z tobą porozmawiać.

- Tak się składa, że przed południem mam wolne. Jestem sam w domu. Przyjdź do mnie, jeśli możesz.

- Dziękuję będę za pół godziny.

- Do zobaczenia.

 

 

 - Dziękuję Pani za przysługę! Ja jeszcze skoczę do łazienki i uciekam! - wykrzyczałam do pani Victorii, która w kuchni przygotowywała obiad.
 Pospiesznie chwyciłam kosmetyczkę, która należała do mojej przyjaciółki. Przeczesałam włosy, lekko wytuszowałam rzęsy. Uściskałam na pożegnanie mamę mojej przyjaciółki i pognałam na umówione spotkanie. 


    Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Kiedy czekałam, aż ktoś je otworzy, poczułam niekontrolowane ściśnięcie w sercu, szybki oddech, jednym słowem - stres. Ale przed czym? Przecież nie miałam się czego obawiać. To tylko… No tak… Przecież nie byłam tutaj od wielu lat. Patrzyłam w wycieraczkę i czekałam, czekałam. Przycisnęłam guzik jeszcze raz. 
Kiedy już traciłam nadzieję drzwi otworzył mi On. Wyglądał olśniewająco. Uroda, strój, uśmiech komponowały się w jedną, harmonijną całość. Ale przecież jego wygląd nie był ważny... To był tylko mój przyjaciel Mike… Nic nie powiedziałam tylko z przejęcia, może z wrażenia, z tęsknoty, bądź nagromadzonych emocji, nie zważając na  reakcję Michaela wtuliłam się w jego ramiona.

Billie&Diana

sobota, 5 października 2013

Przepraszamy.

Cześć Kochani. 
Wybaczcie, że notki dodawane są z takim opóźnieniem. Obie mamy strasznie dużo do roboty w szkole i trudno jest nam znaleźć czas na cokolwiek. :( Przepraszamy też, że nie komentujemy waszych nowych notek. Staramy się na bieżąco czytać wasze blogi, ale nie zawsze mamy czas lub możliwości. Nie zapomniałyśmy o Was i postaramy się jak najczęściej zaglądać na wasze blogi i pozostawiać komentarze. :)
Mamy nadzieję, że kolejna część opowiadania pojawi się na blogu jutro lub w poniedziałek. Trzymajcie kciuki! 


Billie&Diana.